Mam wrażenie, ze bardzo szczegółowo zaplanowałeś rozwój swojej kariery. „Pale Kid” zaowocował wydaniem albumu, na którym zmieściłeś to czego udało Ci się dokonać (mam tutaj na myśli starsze materiały, ale też dodatki). Odniosłem wrażenie, że ta płyta w gruncie rzeczy jest najbardziej skierowana do Ciebie samego.. Dziś znów pobijasz Internet kolejnym świetnym klipem, a chwilę przed jego premierą udostępniasz na torrentach album „Love Against the Machine”. Co będzie następne? Zdradź choć kilka szczegółów odnośnie nowej płyty. Kiedy możemy jej się spodziewać? W jakim klimacie będzie utrzymana? Będzie rapował po polsku, czy po angielsku?
„Pale Kid” zaowocował tylko większą spinką na wydanie tego albumu, ale tak naprawdę do pracy wzięliśmy się dopiero w kwietniu.
Wydałem fizyczną płytę, (choć jestem zwolennikiem elektronicznej dystrybucji) , bo było to moim młodzieńczym marzeniem, które udało mi się zrealizować. Nie zakładałem kasowego sukcesu, bo nie poruszyłem na niej popularnych w rapie tematów ,ani nie celuję do małolatów (że tak sobie zarymuję). A wiadomo, kto jest największym nabywcą rapowych płyt w Polsce.
Niemniej chciałem wydać płytę, która sprawi przyjemność mi oraz osobom podobnym do mnie.. Czyli wcale nie tak wielkiej rzeszy. Nie rapuję też na niej zbyt szybko ( z kilkoma wyjątkami).
Mimo wszystko znając zasady tego, co trzeba zrobić, by płyta się sprzedała, zaprzeczyłem im i jestem usatysfakcjonowany.
Co do nowej płyty, mogę zdradzić tylko, że w najbliższym czasie będę rapował więcej po polsku.. tak dla odmiany. :-)

Jesteś raperem, czy performerem? Czy to nie jest tak, że hip-hop to tylko małą część tego co robisz? „Love Against The Machine” jest płytą bardzo różną. Do tego dochodzi fakt, że nie poprzestajesz na samych nagrywkach (zainteresowanych odsyłam do kanału YT – http://www.youtube.com/user/ciupas ), a klipy jakie są wszyscy wiedzą. Jak byś siebie określił?
Jestem twórcą niezależnie od materii w jakiej się poruszam. Oprócz muzyki jara mnie też np. robienie video efektów specjalnych i myślę, że doszedłem do poziomu, na którym zarobiłbym pewnie znacznie więcej gdybym na to postawił. Niestety, jeżeli musiałbym robić to całymi dniami z przymusu, pewnie nie  byłoby to już taką frajdą. Teraz jest fajnym hobby, które przy okazji wykorzystuję na co dzień, przy obróbce swoich filmów.
Gdybym nie choroba stawów, to zająłbym się sportem lub tańcem. Gdyby nie muzyka to pewnie kręceniem filmów. Na pewno szukałbym czegoś co dałoby upust mojej potrzebie wyrażania się.
Ta potrzeba jest bardziej istotna niż materia, w której się rzeźbi. Jestem zdania, że o tym kim jesteśmy, w największym stopniu decyduje charakter.
źródło: facebook.com/silkpage
Jak wygląda Twój kontakt z resztą polskiej sceny hip-hopowej? Wiem, że wspólnie z Biszem występowaliście na jednym z koncertów w Krakowie. Dostajesz propozycje featów lub innej współpracy? Padają konkretne propozycje? Zakładam, że tak.. i strzelam, że je odrzucasz..
Nie jestem hip – hopowcem, jestem sobą. Staram się nie naśladować ślepo zachowań, by być lepiej akceptowanym przez otoczenie.
Jako indywidualista udusiłbym się w subkulturze (już widzę 'faki’ na swoim fanpage’u i teksty w stylu czyja matka co ssie :-)).
Faktem jest, że robię rap, ale nie chcę żeby mnie to determinowało w jakikolwiek sposób. Nie odcinam się od niego ,kocham go, bo jest zajebisty i doceniam ciekawych artystów tego gatunku (również krajowych, choć raczej nie tych ze szczytu Olisu)
„Niby robię rap, ale palę uniformy” 
Łatwo jest mówić ( by być akceptowanym i mieć sprzedaż) coś z czym zgadza się większość. „Jebać tych czy tamtych” – dokładnie tych których wiemy, że środowisko nienawidzi. Podobnie jest z epatowaniem martyrologią i nienawiścią do polityków. Mimo, że sam nie pałam miłością do nich, to nadużywanie tego jest takim samym mechanizmem, jakiego używają oni sami  „machając” słowem „Polska” na prawo i lewo (wiedząc, że uruchomi to odpowiednie instynkty).
Raperzy, którzy stale jadą po politykach sprzedają taką samą kielbasę wyborczą, jak Ci których atakują.. Różnica jest taka, że jednym chodzi o poparcie wyborców, a innym o słuchaczy.
Wiem, że to niepoprawne nomen omen ”politycznie”, ale nie lubię wykonawców podlizujących się wyborcom. Trudno jest mówić coś niepopularnego, a jeszcze trudniej potrafić to obronić. Cenię ludzi, którzy mają jaja by to robić.
Pytałeś o Bisza, więc na pewno warto o nim wspomnieć w takim kontekście.
Co do reakcji „sceny” myślę, że dla większości jestem zagadką i sami nie bardzo wiedzą co o mnie myśleć. Miałem kilka propozycji , ale nie doszły (na razie) do skutku z różnych względów. Na pewno nie zrobię nic, by tylko pokazać się u boku prominentnej postaci i zdobyć tym samym część jej fanów (to byłoby za proste, a ja nie lubię prostych rozwiązań). Mimo wszystko nie odrzucam ciekawych muzycznie pomysłów.
Poza tym nie przeceniajmy mojej popularności, aż tylu ciekawych propozycji nie miałem. Obecnie jestem w trakcie rozmowy ze znanym producentem, nad featuringiem na jego płycie. Czas pokaże co z tego wyjdzie..

Mam wrażenie, że momentami jesteś bezlitosny.. Zgrabnie rozprawiłeś się z amatorszczyzną dziennikara TVNu podczas rozmowy w TVN24. Na płycie również nie pozostajesz obojętny wobec wielu postaw, które rządzą dzisiejszym światem, czy mediami. Dobrym przykładem jest też „Mak Sylk” i ostatnie wersy:
„Rób to tylko po polsku ,tego oczekuje wiara
Ja rymuje po angielsku, bo zajebiście mnie to jara!
i nie zmienię tego, jeśli nie rozumiesz – żałuj!
nie znasz angielskiego, to sie kurwa naucz…”
Wierzysz, że swoją postawą doprowadzisz do powstania nowych standardów? Czy to po prostu Twój charakter bierze górę?
To wynika z mojego charakteru. Po prostu zawsze mówię co myślę, bo źle bym się ze sobą czuł.  Czy to zmieni świat? Pewnie nie.. ale może na kogoś wpłynie.
Już w szkole kiedy czułem, że np. nauczyciel próbuje mnie zastraszyć, wstawałem i mówiłem wprost: „Proszę nie wykorzystywać tego, że ma pani/pan nade mną władzę, w postaci ukarana mnie złą oceną a ja nie mam argumentu i muszę siedzieć cicho. Choć oboje wiemy,  że mam rację..”
Oczywiście jak się domyślasz nie było mi łatwo z tego powodu we wszystkich instytucjach działających na zasadzie dyktatury i np. z tego powodu nie zdałem matury ( że tak sobie zarymuję po raz kolejny :-))
Zdałem ją rok później, ale niewiele później zdałem sobie też sprawę z tego, że akademicka forma edukacji nie jest mi pisana.
Wracając do tematu. To, że mam siedzieć cicho, bo ktoś wykorzystuje siłę, to jedna z niewielu rzeczy , które mnie autentycznie wkurwiają.
Zaistniałeś w ogromnej mierze dzięki szeroko pojętemu rozwojowi technologii. Na płycie znalazł się cholernie sentymentalny kawałek, w którym wspominasz dzieciństwo (Love against the machine feat. Ra Re), które bardzo różni się od tego jakie mają dzisiejsze dzieciaki. Fiolet na głowach zastąpił hełm w Counter Strike, a piosenki Majki Jeżowskiej to już całkiem inna bajka.. Masz świadomość, tego, że rosnące tempo cyfryzacji zabija przeżycia i uczucia, jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że bez niej nie odniósłbyś sukcesu.Coraz więcej mówi się o tym, żeby w szkołach wyposażyć uczniów podstawówek w laptopy/tablety. Jak Ty się na to zapatrujesz, jako osoba, która doskonale zna obie strony medalu?
Nie mam nic przeciwko cyfryzacji. Nie jest ani dobra, ani zła.. Jak każde narzędzie, może być różnie użyta. Poza tym to to naturalna konsekwencja. Czy nam się podoba, czy nie będzie następować, więc raczej szkoda czasu na jej ocenę, bo możemy go tylko zbyt wiele stracić i nie odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Zacytuję tu kawałek, o którym wspomniałeś:
„Przyczynowo skutkowa wypadkowa, musisz na to przystać, nie zmienisz tego, ale możesz wykorzystać.
Zamknięte w 0 i 1 to ciągle emocje na wymierną liczbę bitów zamieniane pakowane w otchłań.”
W sumie „Love against the machine” jest odpowiedzią na Twoje pytanie.
Wiesz, że nasze dzieci pewni nie będą odczuwały sentymentu do książek ale np. do ebooków. Twierdzenie iż będzie on gorsze niż nasz sentyment, byłoby lekko faszyzującym. :-) My też nie odczuwamy sentymentu do tego co nasi dziadowie, ale czy to czyni nas gorszymi emocjonalnie?
Mam sentyment do swojego dzieciństwa i młodości. Gdyby tak nie było, nie zrobiłbym tak „cholernie sentymentalnego” utworu jak sam stwierdziłeś. Nie znaczy to jednak, że żyję przeszłość i nie patrzę z nadzieją w przyszłość. Mimo, że często ta nadzieja była mi odbierana.
To, że jestem niepoprawnym optymistą, jest powodem, dzięki któremu jestem teraz tu gdzie jestem. Tak jak mówiłem wcześniej, to charakter  (nie warunki w jakich dorastamy) ma największy wpływ na nasze życie. Powiedziałbym nawet, że im trudniejsze warunki (nie tylko finansowe) tym silniejszy charakter i większa szansa na ogarnięcie się w życiu. Wystarczy popatrzeć na to ilu raperów/sportowców pochodzi z trudnych środowisk, by znaleźć pokrycie dla takiego twierdzenia.
*Dodam jeszcze od siebie na uzupełnienie, że mówiąc o zgubnym wpływie technologii miałem na myśli to, czy nie zatracamy przez nią zdolności do abstrahowania i wyobrażania. Zainteresowanym tematyką polecam „Homo Videns”, Giovanniego Sartoriego.
Myślę, że równowaga między konsumentami i twórcami będzie zachowana niezależnie od czasów.