Obserwując dotychczasowe kampanie Republikanów, zauważyłem, że zawsze ważnym punktem odniesienia była krytyka popkultury. Ktoś mądry w końcu zauważył, że ta taktyka się nie sprawdza i oto mamy rap w wykonaniu ojców założycieli..
Konserwatyści w końcu zaczęli korzystać ze sposobów promowania swoich poglądów, dzięki którym to Demokraci mają urzędującego prezydenta. Wojna z kulturą masową (szczególnie w przypadku USA i poziomu intelektualnego jaki reprezentują amerykanie) z góry jest skazana na porażkę. Warto tutaj przypomnieć wybory z 1992 roku, kiedy to Papa Bush wypowiedział wojnę popkulturze.. i przegrał z Clintonem. (nie było to oczywiście decydujące o wyniku wyborów, ale odegrało wg. mnie ogromną rolę).
PS. Przeglądając dziś blogi amerykańskich konserwatystów.. trafiłem na porównanie, że wybór między Romneyem, a Santorum to jak wybór pomiędzy stalinizmem, a maoizmem.. Aż chce się powiedzieć: co Wy wiecie o komuniźmie?