SB Maffija vs Śliwa – Runda 3
To już raczej szarpanina… Tłuczesz się z gościem. Jest mocniejszy, a na dodatek właśnie zdajesz sobie sprawę, że zrobiłeś głupstwo atakując też jego kolegów. Wołasz kumpla, z którym łączy was jedna ważna wspólna cecha – obaj tylko pozujecie na groźnych.
Nawet nie jesteście „mocni w gębie”. Wasze ataki są tak słabe, że wystarczy trzymać gardę bez robienia specjalnych uników. Publiczność zaczyna mieć tego dość i daje temu wyraz niemal jednogłośnie pokazując kciuki skierowane w dół.
Nie wiadomo ile osób liczby ta ekipa i czy w planach promocyjnych był udział jej kolejnych reprezentantów. Wiadomo natomiast, że nikt nie ma ochoty poznawać kolejnych bohaterów drugiego, bądź trzeciego planu. Tu chodzi o jakość, a nie ilość.
SB Maffija łapie oddech i w krótkim czasie wysyła garść celnych ciosów, które są mocniejsze niż wszystkie uderzenia, które zdążyliście zadać: „SLU dla mnie trzy litery święte, lecz gdy słyszę je z twych ust, to jakby mi wycięli nerkę. Znów się jakiś boysband ura, co to jest te Aspiratio? Ja wysyłam milion panczy, a wy zero, jakie ratio?”.
BUM!
Cały „team” pada na deski.
Pojedynek kończy się dokładnie tak jak zakładałem. Jeżeli pojawi się jeszcze coś, to będą to już tylko fatality.
2 comments
I w końcu ktoś obiektywnie to podsumował Politolog Na Rapie – Blog dobra robota. :)
Nie zrozumiałem nic prawie w dissie od przydupasa Śliwy. Najbardziej zrozumiałe to „intro” SB