Kartky – Preseason Highlights (2014)
Jakoś miesiąc przed tym, kiedy dostałem w swoje ręce „Preseason Highlights” obiło mi się o uszy, że Kartky jest jednym z najbardziej niedocenionych raperów w Polsce. Czy faktycznie tak jest – dowiecie się na końcu tego tekstu. Na razie mogę Wam napisać, że to niezły cwaniaczek, bo zanim przesłuchałem płytę, to już mogłem pochwalić go za jej zawartość.
Po otworzeniu kartonika przywitała mnie para całkiem zgrabnych pośladków. Zdjęcie otwierało stos pozostałych slajdów, które są momentami z życia rapera. Pod nimi znalazł się właściwy towar, czyli digipack, na którym wygodnie rozsiadł się Ben Gordon. Z kolei jeszcze pod nim znalazły się kartonowe filterki oraz ostatnie limitowane i numerowane zdjęcie.
Postarał się. To trzeba mu oddać.
Płytę otwiera bardzo mocny singiel „’89”. Głos sfrustrowanego pokolenia Y. Głos, który nie zamierza odpuszczać i poddawać się w walce o marzenia. Ogromna werwa i energiczny bit, czynią ten numer idealnym motywatorem, który będzie pierwszym wyborem podczas porannego biegania.
Tylko ostrożnie, bo czekają nas Was jeszcze „Leverage” i „Robb Stark” (Foux!). A to już prawdziwa gonitwa, która każe mi przywołać koszykarza z okładki.
Wiecie co łączy Bena Gordona i Kartky? Charakter „Szóstego Gracza” (pozdro Jimson). Ogromna motywacja, chęć udowodnienia swoich umiejętności, ciężka praca oraz rozsądek. Suma cech jakie wnosi do gry jeden z najważniejszych (i często najmniej docenionych) zawodników w zespole. Prawdziwy zwycięzca potrafi odnaleźć się nawet w cieniu.
Kartky to raper bardzo uniwersalny (nie mylić z nudny i bylejaki), „Preseason Highlights” zaskoczy Was zarówno warstwą tekstową, jak i różnorodnością podkładów. Sekunda dzieli Was od tego, by z adrenaliny, która towarzyszy wysokości, spaść prosto w otchłań pełną gęstych emocji („Nigdy Jak Ty”, „Bez Winy”, „Pan Śmierć”). Mimo, że tracklista liczy aż 16 utworów, to wiele z nich trwa od 1 do 3 minut. Koniec końców, jest „w sam raz”.
Powracając do koszykarskiej inspiracji, zakładam, że Kartky prędzej wyewoluuje w kierunku Jamesa Hardena niż JR Smitha. Wszystko przed nim. Szczególnie, że znalazł się w młodym i dobrym zespole, bo o ¾ UDGS już możemy mówić jako kuźni niebanalnych talentów.