Zrobiłem eksperyment. Włożyłem głośnik Ultimate Ears do basenu i włączyłem TAU, po chwili woda…

Niestety nie zabarwiła się na czerwono i nie nabrała cierpkiego smaku, ale okazało się, że doskonale przewodzi „Spalonych innym słońcem”.

Traf chciał, że przedstawiciel Ultimate Ears (dziecko Logitecha) odezwał się do mnie tydzień przed planowanym urlopem. Głośniki są reklamowane jako wodoodporne (norma IPX 7, która pozwala na zanurzenie w wodzie do 30 minut na głębokość do 1 metra) oraz bardzo wytrzymałe. Stanąłem więc przed idealną szansą przetestowania ich na ciepłych plażach i wodach gorącej (nawet w październiku) Hiszpanii. Naładowany na 100% głośnik BOOM 2 wrzuciłem w walizkę i liczyłem na to, że po powrocie nadal będzie działał i wyglądał „reprezentatywnie”.

Urządzeniem steruje się w bardzo łatwy sposób. Dwa przyciski u góry służą kolejno do włączania oraz parowania z telefonem. Po boku znajdziemy duże plus i minus, którymi jak ławo się domyślić – regulujemy głośność (wciskając je jednocześnie poznamy stan naładowania baterii). Z kolei na dole znajdziemy dobrze zabezpieczony slot mini USB. Więcej przycisków nie jest potrzebnych, ponieważ odtwarzanie możemy zatrzymać uderzając w górę głośnika, a robiąc to dwukrotnie uruchomimy kolejny utwór.

Kilka sekund i komunikacja z iPhonem zakończyła się sukcesem. Mogłem zacząć korzystać z głośnika. W znaczący sposób pomaga w tym dedykowana aplikacja, dzięki której możemy min. korzystać z equalizera, regulować głośność, poznać stan baterii czy zaprogramować urządzenie tak, że rano obudzi nas ulubioną muzyką.

Volume up, up, up… Jest dobrze. Przestrzenny, 360 stopniowy dźwięk naprawdę robi świetne wrażenie! Absolutnie nie mam tutaj nic do zarzucenia.

Oprócz muzyki, na co dzień słucham również wielu podcastów, więc od razu postanowiłem sprawdzić jak wypadają głosy Billa Simmonsa i Zacha Lowe’a. Tutaj przydała się aplikacja i zmiana standardowych ustawień, bo bas trochę przeszkadzał (szczególnie pod prysznicem, gdy dochodziły dźwięki odbijającej się wody). Jestem fanem słuchania audycji podczas kąpieli, więc było to dla mnie pierwsze naturalne środowisko do sprawdzenia mojego BOOM 2.

Głośnik jest bardzo solidnie wykonany co czuć od razu po tym jak weźmie się go w dłonie. Waga (548 gram) i silikonowe wykończenia gwarantują, że o uszkodzenia naprawdę trzeba się będzie mocno postarać. Jeżeli chodzi o zabrudzenia, to wszystkie idealne schodzą pod bieżącą wodą. Te zresztą pojawiały się tylko na gumowych elementach.

Po powrocie do domu sprawdziłem stan baterii – i tutaj kolejne zaskoczenie, bo po tygodniu intensywnego użytkowania wykorzystałem jej zaledwie 40%.

Głośnik ląduje na komodę, gdzie z pewnością sprawdzi się w codziennym użytkowaniu oraz podczas domówek. Jak tylko przyjdzie wiosna, to zabieram go na boisko do kosza.