To już raczej szarpanina… Tłuczesz się z gościem. Jest mocniejszy, a na dodatek właśnie zdajesz sobie sprawę, że zrobiłeś głupstwo atakując też jego kolegów. Wołasz kumpla, z którym łączy was jedna ważna wspólna cecha – obaj tylko pozujecie na groźnych.

Nawet nie jesteście „mocni w gębie”. Wasze ataki są tak słabe, że wystarczy trzymać gardę bez robienia specjalnych uników. Publiczność zaczyna mieć tego dość i daje temu wyraz niemal jednogłośnie pokazując kciuki skierowane w dół.

Nie wiadomo ile osób liczby ta ekipa i czy w planach promocyjnych był udział jej kolejnych reprezentantów. Wiadomo natomiast, że nikt nie ma ochoty poznawać kolejnych bohaterów drugiego, bądź trzeciego planu. Tu chodzi o jakość, a nie ilość.

SB Maffija łapie oddech i w krótkim czasie wysyła garść celnych ciosów, które są mocniejsze niż wszystkie uderzenia, które zdążyliście zadać: „SLU dla mnie trzy litery święte, lecz gdy słyszę je z twych ust, to jakby mi wycięli nerkę. Znów się jakiś boysband ura, co to jest te Aspiratio? Ja wysyłam milion panczy, a wy zero, jakie ratio?”.

BUM!

Cały „team” pada na deski.

Pojedynek kończy się dokładnie tak jak zakładałem. Jeżeli pojawi się jeszcze coś, to będą to już tylko fatality.