Stało się. KęKę ogłosił wczoraj, że po 2 tygodniach od premiery „Nowe Rzeczy” sprzedały się w liczbie co najmniej 15 tysięcy egzemplarzy. I pomyśleć, że jeszcze we wrześniu w swoim „Hot 16 Challenge” raper z Radomia pytał Sokoła o złoto za „Takie Rzeczy”. 

Pamiętacie tę zwrotkę? Mocna, bezpośrednia i jak zwykle okupiona ogromną dawką naturalnej charyzmy. Okazała się być idealnym zwiastunem nowej płyty. Płyty, która otworzyła zupełnie nowy rozdział w życiu rapera i jest zarazem podsumowaniem poprzedniego.

Większość raperów chce jak P Diddy żyć amerykańskim snem. Eis marzył o polskim. KęKę go zrealizował. Kiedyś dzieciaki wierzyły, że wystarczy pewnego dnia stanąć na scenie ze swoim idolem jak Peja, dziś jest trudniej. Trzeba zejść na ziemię, wziąć się w garść i zacząć zapierdalać. Oczywiście można liczyć na łut szczęścia (w nim cała magia „życia swoim snem”), ale to tylko kilka procent sukcesu.

Te kilka procent okazało się być jedynie zapalnikiem, dzięki którym radomski raper wziął życie w swoje ręce. Ma pełną świadomość tego, że może to być najlepszy moment jaki go kiedykolwiek spotka i chce wykorzystać go na maksa. Robi to zaczynając od zmieniania siebie. Kluczowe jest porzucenie nałogu, a trzeźwy osąd i ocena sytuacji (na wielu płaszczyznach) jest dla mnie motywem przewodnim tej płyty.

To skutkuje zwiększoną determinacją i skupieniem się na jasno zakreślonych celach, które towarzyszyły powstawaniu płyty. Krążek jest dowodem na ich realizację. KęKę nie stracił żadnej cechy, za którą go cenimy. Znów przykuwa od pierwszego numeru, w którym zaskakuje bitem, tekstem i klipem. Jest „ładniej”, dzięki czemu utwór trafia do bardzo szerokiej grupy słuchaczy. Wyładniało mu także w życiu, więc czemu w rapie miałoby być inaczej?

Spokojnie. Jeżeli martwicie się już, że jest „za dobrze” i raper zmienił szorstkie poglądy na bardziej liberalne, to możecie przestać. Na tej płycie uderza jednak ogólna niechęć wobec rządzących. Raper skupia się na braku zaufania do polityków (i bez znaczenia jest, po której stronie sceny politycznej się znajdują), które nie powinno w żaden sposób kontrastować z naszą codzienną pracą u podstaw. „Młody Polak” aż bucha patriotyzmem, który jesteśmy w stanie realizować każdego dnia. Codzienne problemy, afery i wadliwie funkcjonujący system to tylko płotki, które musimy przeskakiwać. Być ponad tym. Dla wyższego dobra.

Bardzo podoba mi się chłodna analiza geopolityczna w „Świadomości”. Dwie zwrotki KęKę poświęca relacjom z wschodnimi sąsiadami. Rok temu część z nas zupełnie zlekceważyłaby te wersy i uznała, że to niepotrzebne rozpamiętywanie narodowej martyrologii. Dziś, widząc jak wiele się potrafi zmienić w przeciągu zaledwie kilku miesięcy nikt nie powie tego ze stuprocentową pewnością. Podobnie jak nikt nie zlekceważy nieuchronnie zbliżającego się „zderzenia cywilizacji”, o którym ponad dwadzieścia lat temu ostrzegał Huntington.

Żyjesz z daleka od lasu, nie masz strachu przed wilkiem. Zachwyca cię dzikość, jego drapieżne szaleństwo. Nie wiesz co to zasypiać gdy jego wycie nie milknie, ale byś zmienił podejście jakbyś go witał w obejściu. Rosną dupy z lenistwa, ruchy od ciepła zwalniają. Idźmy dalej w dobrobyt myśląc, że to na zawsze, lecz zwierzęta są głodne, wtedy za bardzo nie patrzą. Pierwszym kęsem nam wezmą, to nie będzie już nasze.

To wszystko tworzy bardzo spójny obraz i przekaz. Rób co do ciebie należy i czekaj cierpliwie na efekty.W końcu przyjdą. A gdy będziesz mógł już się nimi pochwalić i zatańczyć z radości, to nie zapominaj, że nadal musisz stąpać twardo po ziemi, bo albo potkniesz się o własne nogi, albo ktoś ci w tym pomoże.

Podsumowując krótko: sytuacja Win – Win. Wygrywają wszyscy. Piotrek, KęKę i słuchacze. Trzymam za to, aby każdy kolejny rok trzeźwości był celebrowany taką płytą.