Odpalam NBAk18 na konsoli i zakładam słuchawki. W kolejce do przesłuchania mam dwa albumy. Pierwszy rapera Adi Nowak, którego tytułu nawet nie pamiętam (i nie chcę) oraz drugi Klarenza, którego wcześniej słyszałem tylko raz w życiu (na Młodych Wilkach).

Z reguły muzyka pomaga w grze, tym razem zaliczyłem wzloty i upadki. Pierwsze spotkanie przegrałem, a w drugim odniosłem spektakularne zwycięstwo robiąc blow out na przeciwniku. Podczas odsłuchu Adi Nowak byłem wyraźnie poirytowany i zniesmaczony, a podczas słuchania „Pozy” przyszedł spokój i pojawił się „efekt wow”. Będzie więc o tym drugim, bo Klarenz – „Poza” to krążek, który sprawił, że po raz pierwszy od kilku miesięcy postanowiłem napisać „recenzję”.

Oldschool is a new newschool? Myślenie i treść is a new newschool

Chyba właśnie podczas odsłuchu tego krążka zdałem sobie sprawę jak dawno wśród nowości nie znalazłem nic tak treściwego i opatrzonego znakiem „Made in Poland”. Bedoesa uwielbiam, i czasem posłucham rapera Young Igi, ale rap większości ich „kolegów” jest już dla mnie taaaaaak bardzo przewidywalny, że płyty wyłączam po 3 numerach. Chociaż w przypadku „Konfetti” nie zeszło mi wcale dużo więcej (każdy numer ta-ki-sam panie kuzynie Bałagane). No, ale do rzeczy, bo miało być o Klarenzie.

Treść albumu jest mocno różnorodna, ale tym co ją łączy jest gorzkie jak bieluń podejście. Raper jest zniechęcony, zmęczony i momentami sfrustrowany. Jak łatwo się domyśleć obrywa się nie tylko rodzimej scenie rapowej, na tapecie pojawią się też tematy społeczno-polityczne. Racjonalne podejście, które prezentuje artysta idealnie komponuje się z nastrojem krążka.

W końcu ktoś rozgarnięty na mikrofonie

Rozgarnięty i stylowy, bo nie uda ci się ze stuprocentową pewnością zaszufladkować muzyki jaką robi Klarenz (bity są rozmaite i co najmniej… zaskakujące). Flow nieprzewidywalne, momentami przywodzące na myśl Bisza (pojawia się też gościnnie), ale po chwili zmierzające w zupełnie przeciwnym kierunku.

Co mam na myśli pisząc „rozgarnięty”? Chyba to, że w końcu słyszę to co powinienem słyszeć od kogoś w podobnym do siebie wieku. W końcu trafiłem na 30-letniego, oczytanego, racjonalnego i przede wszystkim potrafiącego zaintrygować rapera (tych, którzy są pełni frazesów i nie mają STYLU traktuję podobnie jak ich młodszych kolegów z akapitu wyżej).

To właśnie tą normalnością wyróżnia się na tle swoich rówieśników i często nawet starszych kolegów, którzy za wszelką cenę chcąc utrzymać się na topie robiąc to co jest trendy, a czego zwyczajnie robić nie potrafią.

Czy ja właśnie zachwycam się tym co powinno być standardem kiedy masz więcej niż 25 lat?

A nie jest… I dowiesz się o tym właśnie z „Pozy”, bo w 2k18 (nie NBA, w realu chłopaku) to ona jest niestety najważniejsza. Sam Klarenz jest tutaj dobrym dowodem na to, bo w Młodych Wilkach był tym najgrzeczniejszym i najnormalniejszym przez co jak mniemam w dużym stopniu zupełnie się nie przebił. A skile są.

Sprawdź to.

PS Podrzuć mi album, który wywoła u mnie podobne uczucia co „Poza” i znajdę go na Spotify. Dwie osoby dostaną płytę omawianą w tekście. Komentarze zostawiajcie na Facebooku lub pod tym tekstem (wtedy zostawcie też swój e-mail).