Zgodnie z tym czego się spodziewałem, tekst o Bedoesie spotkał się z ogromnym zainteresowaniem i wzbudził jeszcze większe emocje. Część osób poczuła się jednak urażona, chociaż uważam, że wcale nie powinna. Poniżej odpowiem na najważniejsze pytania i zarzuty, które pojawiły się we wczorajszej dyskusji.

Nie lubię go słuchać – jestem idiotą z zamkniętą głową

Nie, i nigdzie tego napisałem. Mam wrażenie, że wyraźnie zaznaczyłem do kogo celuję w tym tekście. Otóż celuję do tych wszystkich, którzy z góry odrzucają go przez to jak bardzo różni się od reszty sceny, a zapominają w tym wszystkim o muzyce (napisałem nawet, że w pełni rozumiem to, że możesz nie widzieć uroku w tych prostych, a nawet prostackich tekstach). Bardzo trafnie ujął to wczoraj Krzysiek:

Dobry post, ja nie wiedziałem kim jest ten typ – odpaliłem płytę i dotarłem do „biały i młody” – 3 dni na repeacie, wczoraj odpaliłem dalej i ciągle repeat „gang gang gang”, haha, niesamowity vibe ma ten typ mimo że inteligencja to nie jest jego najlepsza strona, ale rozrywka max, najbardziej rozjebał mnie post na slizgu „mógłby grubas pierdolony być bardziej słuchalny, gdyby schudł i zmienił fryzurę” coś tutaj delikatnie mówiąc się nie dodaje w tej argumentacji.

Rację ma jednak również Bartosz. Często zapędzamy się (wszyscy) i wyglądamy jak zidiociali i podzieleni wyborcy PO i PiS:

Ja z kolei zauważyłem taki trochę nacisk, że to się MUSI podobać, bo jest ŚWIEŻE i w AMERYCE też tak jest, tak jakby to już nie musiało być dobre jeżeli jest nowe i inne. Ja proponuję żeby obie strony ochłonęły.

Porównywanie Bedoesa do Chiefa czy Kodaka to jak porównywanie syrenki do nowego lambo

W takim razie każde porównanie polskiego rapera do amerykańskiego jest z góry skazane na porażkę. Nie odbierajcie tego dosłownie. Przecież każdy wie, że Borys nie jest gangsterem, milionerem i AŻ takim trendseterem jakim w USA był Keef. Cały czas uważam, że to porównanie jest dobre ze względu na to jak wyalienowani i różni od reszty sceny byli na starcie swoich karier wszyscy trzej raperzy i jak duży sukces osiągnęli w młodym wieku.

Łukasz (z którego dużą częścią całej wypowiedzi się zgadzam) napisał wczoraj: W odróżnieniu do Keefa gość (Kodak – przyp. red.) często ma jakieś konkretne, bardzo proste (bo kierowane do „prostego” odbiorcy) przesłanie, ten tzw. PRZEKAZ. Przekaz, który wprost nawiązuje do tego o czym wyżej mówiłem. Przekaz kierowany do konkretnej grupy odbiorców, którą raper ten chce podnieść na duchu w bardzo trueschoolowym stylu, tak jak to onegdaj robili ojcowe hip-hopu.

Zgadzam się. Zauważam jednak masę podobieństw w cytowanym przez Ciebie fragmencie Everything 1K do tego, co swoim odbiorcom chce powiedzieć Bedoes.

Masz racje nie jestem raperem. A kim jestem? Jestem przykładem na to, że można wszystko. Możesz być tam gdzie tylko chcesz, to serio łatwe. Zamień swoje marzenia w cel i otwórz swoja klatkę.

Poza tym mam wrażenie, zdajesz się nie zauważać jak showbusiness i słuchacze często deprecjonują Kodaka. Tak samo jest w przypadku Borysa.

Na koniec jeszcze komentarz Adriana:

Problem obecnie jest taki, że dawniej polski rap odzwierciedlał w dużej mierze rzeczywistość (fakt, często to był smutny rap). Dzisiaj słuchamy o niesamowitym życiu młodego pokolenia raperów, ale różnica między nimi, a kolegami zza oceanu to spora liczba zer na koncie. Po prostu, często trzeba traktować pewnych raperów, jako pozę „artystyczną” i przyjmować to z dystansem, coś jak oglądanie filmu sensacyjnego z latającymi samochodami i kilogramami wystrzelonych (i nietrafionych) pocisków w głównego bohatera. Biorę to na luzie.

Porównanie Bedoesa do Pei z pierwszych lat XXI wieku to spore nadużycie. […] Peje w pewnym momencie znali wszyscy. Bedoes póki co jest nołnejmem w grupie wiekowej >20 lat.

Wyraźnie napisałem, że mam na myśli pokolenie, które dopiero będzie wchodzić w dorosłe życie. Uważam, że w momencie, w którym przestaje się rozumieć (a nawet próbować rozumieć) młodzież stajemy się tymi, których sami w młodości niecierpieliśmy. Nie wyobrażam sobie, żebym kiedyś mógł być zrzędzącym, nie próbującym zrozumieć swojego dziecka i jego buntu, ojcem. Sam pamiętam jaką frajdę sprawiało mi słuchanie będących na cenzurowanym raperów. To od swojego ojca dostałem Na Legalu, 10 Liroya, a później jego Bestseller. I nie zrobiło to ze mnie nikogo złego… :-)

Wracając do sedna. Podobnie jak w przypadku porównania do Chief Keefa i Kodaka również tutaj część osób starała się odbierać to zestawienie z Peją w skali jeden do jednego – zupełnie niepotrzebnie. Peja to symbol buntu, wyobcowania i zarazem sukcesu. Tym samym dla dzisiejszych dzieciaków jest Bedoes.

Post scriptum jest zbędne, bo sugeruje, że Duchu, który mieszkał kilka lat w UK nie zna angielskiego.

O tym nie wiedziałem. Poza tym faktycznie, post scriptum było zbyt ogólne – mój błąd. Nie ująłem trafnie tego co chciałem pokazać. A chciałem pokazać to, że Bedoes, który skończył tylko gimnazjum jako jedyny w trakcie rozmowy stara się i chce porozumieć (bez żadnych kompleksów) z Blue Manticiem. To też dużo mówi o jego charakterze.

A tak na koniec – dziękuję za wszystkie komentarze! Choć opinie są różne, to cała dyskusja ma pozytywny wydźwięk. Oby więcej takich (no może trochę mniej emocjonalnych – również z mojej strony) „rozmów”. Proud like a motherf*** :)