Uwielbiam Słubice i Frankfurt. Dwie sąsiadujące miejscowości, które łączy jeden most a dzieli o wiele więcej. Kontrasty są zauważalne od pierwszej chwili. Zresztą ciężko byłoby ich nie dostrzec włócząc się po opustoszałym niemieckim mieście, w którym zostali prawie sami emeryci. Przechadzają się popychając swoje wózki z zakupami obok ścian zapełnionych graffiti i tagami. Pozostała część kupuje w tym czasie papierosy po polskiej stronie Odry lub przycina swoje kolorowe „trwałe”. 

A co jeżeli powiem Wam, że w Słubicach jest miejskie studio nagraniowe, które sprawiło, że opadła mi kopara? Dziesiątki instrumentów, najnowsze technologie i skórzane sofy, które nie znaczyłyby nic gdyby nie zdolni artyści. To właśnie w tym miejscu powstała debiutancka płyta Abla „Ostatni Sarmata”. Debiut spóźniony? Niekoniecznie.. Polscy słuchacze potrzebowali dobrych kilku lat i zachodnich wzorców, żeby docenić muzykę jednego z „przemytników”.

Kończę, bo za chwilę dowiecie się wszystkiego i nie obejrzycie wywiadu. Zachęcam zatem do oglądania, a spośród komentujących na YouTube rozlosuję płytę Abla. Wyniki w czwartek 20.03.2014.