Akcja – Interpretacja! [KONKURS]
Kto latem pracuje, zimą głodu nie czuje… zatem kto napisze cokolwiek ciekawego – interpretację/analizę/komentarz/recenzję – na temat utworu Polska Ulewa będzie mógł nie tylko zimą wsłuchiwać się w Hukosa i Cirę, ale tuż po premierze sprawdzi tempo, które jest doskonale dyktowane przez agresywne bity oraz, to że inspiracje Pink Floyd nie kończą się na okładce.
Nadal głodni?! Przerzućcie swój apetyt na słowa, zdania, akapity, które wpiszcie w komentarzu na blogu (komentarze z fanpagea nie biorą udział w konkursie). Dołączcie także do swoich wypowiedzi adres mailowy.
Macie czas do poniedziałku. Tego dnia około godziny 20.00 podam nazwiska dwóch zwycięzców.
PS. Przedpremierową recenzję płyty możecie znaleźć tutaj.
16 comments
Cirson nie zagrał tego na HH Festiwalu w Prusicach i to jest smutne niczym pogoda za oknem i tytuł tego numeru. Nawet mojej mamie się podoba więc o czymś to świadczy.
Wydaje mi się, że każda kropla jest problemem, który dotyka Polskę, numer ogólnie symbolizuje to, że chociaż wszystko dzieli wszystkich, to na wewnętrznych wojnach nikt nie wychodzi dobrze – czy skrajny prawicowy 'naziol’ czy 'lewak’.
Moim zdaniem „ulewa” to nic innego jak wynik zbierania się chmur nad naszym krajem spowodowanego wojną Polsko-Polską. Ludzie narobili brudu („Stoję na środku placu cały brudny od grzechu”). Deszcz to swego rodzaju pokuta – przedstawiony został jako nieprzyjemny, ciężki do przetrwania, ale jednak dający odkupienie, pozwalający 'zmyć grzechy’ i zacząć od początku. Jedyni, którzy nie zmokną to ci, którzy nie biorą czynnego udziału w tej wojnie, ale są świadomi, że jest ona fatalna w skutkach.
Kawałek przytacza wiele przyczyn wspomnianej ulewy, zarówno tych politycznych (rywalizacja czołowych partii, Smoleńsk, brak kultury politycznej), społecznych (tzw. sprawa Matki Madzi, pedofilia księży) jak i tych dotyczących wizji naszego kraju (faszyzujący narodowcy dający sobie prawo decydować kto jest Polakiem, a kto nie kontra sprzeciwiająca się temu Antifa i Nergal rozdzierający Biblię).
Ostatnia zwrotka wyraża nadzieję na lepsze jutro (koniec deszczu), ale i apel to wszystkich zwaśnionych stron, by przestać się dzielić i zacząć naprawdę myśleć o dobru Polski.
Sytuacja w numerze „Polska ulewa” obrazuje uczucia towarzyszące „zwykłemu” (ale patrzącemu szeroko, z dala od masowych mediów) obywatelowi w obecnym czasie. Kraj skrajnie podzielony, rozdarty wewnętrznie, państwo sprzeczności. Z jednej strony Cira ukazuje problemy populizmu, ludzi żyjących sensacjami rzucanymi przez media, z drugiej widzimy absurdalne zachowania sceny politycznej, która nie zważając na środki biegnie w stronę znaną tylko sobie.
Podmiot umiejscowiony jest w „środku placu”, jest świadkiem zdarzeń, jestem „Polakiem ze stada” – obrana pozycja pozwala mu idealnie oddać sytuację i towarzyszące mu odczucia. Zauważa „początki burzy”, które mają symbolizować zarówno wyładowanie (wyrzucenie duszącej w sobie żółci do otoczenia), ale również czas zmian, poprawy sytuacji. Cira nie ma wątpliwości, jest pewny tego co widzi, co zmusza go do podjęcia działań. Kolejno wyrzuca problemy, które niszczą naród ( sytuacja z Tupolewem, matka Madzi i otoczka w mediach, faszyzm, narodowcy posiadający „nadmiar praw i mocy”, podarcie biblii przez Nergala, „samopodpalenie” Żuroma w Polsacie, afery w nfz, czy z podatkami). Cira podkreśla – nie uważa się za „Mesjasza”, osobę, która musi cierpieć za innych, za polityków i wszystkie te medialne wyczyny. Nawołuje do oczyszczenia, które symbolizuje „ulewa”. „Deszcz” staje się symbolem równości, moknie każdy niezależnie od tego jaki posiada status społeczny lub co wyznaje i czym się w życiu kieruje – każdy jest równy, każdy jest obywatelem i powinien mieć takie same prawa oraz możliwości jak reszta społeczeństwa.
W drugiej zwrotce Cira kładzie nacisk m.in. na polityczne podziały, które wyznaczają granicę w stosunkach międzyludzkich, sytuację w kościołach – księży pedofili oraz kapłanów dążących do bogactwa, fiskus wyzyskujący podatników, neguje postawę polityków, którzy tylko obiecują przekrzykując się wzajemnie, a nic nie robią.
”Ostatnie osiem kropel”, czyli osiem wersów, Cira kieruje do samego siebie (oczywiście nie tylko). To wewnętrzny głos, który nie traci wiary w zmiany. Podmiot ma nadzieję, że nadchodzący deszcz zmaże skazę na polskim społeczeństwie. Wraz z ulewą odejdą grzechy, znikną podziały. Nadzieja na równość ma „wygryźć” rozrzutność osób rządzących(Utracjusz).
Ostatnie cztery wersy to bezpośredni zwrot do odbiorcy, pokrzepiający w nim wiarę, oddalający obawy. Szansa na zmiany leży we wspólnocie, zjednoczony naród jest zdolny do poprawy sytuacji. Po potężnej ulewie zza chmur wychodzi słońce, pokrzepione serca są zdolne do walki, do zwycięstwa.
Za produkcję bitu odpowiedzialny jest KPSN, który słynie z samplowanych bitów. W tym przypadku wykorzystał fragment utworu „Jak w taki dzien deszczowy” Anny Jantar, który idealnie komponuje się w tematykę.
Cira, który zazwyczaj unika politycznych numerów, tym razem ukazał się słuchaczom z innej strony. Może to wpływ Hukosa, a może po prostu przebranie się miarki. Żółć, którą skrywał w sobie raper osiągnęła maksimum i niczym ulewa spadła na społeczeństwo. Ile osób odczyta Jego zamiary? Oby jak najwięcej ; )
kamilg0700@o2.pl
Wpisywałem maila w formularz, ale nie widać żeby 'wszedł’….
Widzę go w panelu administracyjnym. Don’t worry. ;-)
Pan Kazimierz Staszewski śpiewał kiedyś „a ja stoję na balkonie i patrzę jak Polska płonie”. Cira potraktował ten temat trochę inaczej. Zamiast ognia i płomieni wykorzystał, o ironio, deszcz. Jednak obydwaj mówią o tym samym problemie, poruszają tę samą tematykę. Powinno dać nam to do zrozumienia, że problemy dotykające Polskę są wszędzie. W ogniu, wodzie, ziemi i powietrzu. Parzymy się nimi, toniemy w nich, chodzimy po nich, oddychamy nimi… Rodacy! nawet jak już spadnie nas ten deszcz problemów i na horyzoncie zaświeci słońce, wszystko zacznie parować i wg odwiecznej zasady cyrkulacji, te problemy spadną na nas ponownie. Mogą wywołać powodzie. Rodacy! Trzeba wyłączyć telewizory i wyjść na ulice, budować wały przeciwpowodziowe – co mam na myśli? jeżeli jesteś na tyle silny by móc je budować, będziesz wiedzieć o czym mówię. Jeżeli nie… jesteś rudym mopsem, lewakiem i synem ubeka. Żegnam ozięble.
Co tu dużo się rozpisywać. Zajebisty kawałek, po prostu. Świetny bit, świetna nawijka Ciry, która według mnie jest jedna z najlepszych w kraju!
Przesłuchałam ten numer będąc na mieście. Przeszywając wzrokiem ludzi w
tle codzienności ułożyłam jedyny i niepowtarzalny scenariusz do
potencjalnego klipu. Brakowało tylko deszczu.
Polska codzienność, wszechobecna obojętność,
odczucia osoby o silnym przekonaniu, że jesteśmy manipulowani poprzez
media i ludzi, którzy są za nas odpowiedzialni. Tekst podkreśla
hipokryzję, która jest propagowana. To, jak łatwo jest wchłaniana przez
organizmy, którym tak naprawdę niewiele potrzebne jest do szczęścia. Tak
jak kiedyś powiedział pewien filozof, Letz: „Człowiek musi jeść, pić i
ubierać się. Reszta jest szaleństwem.”
Mocno podkreślona została
rola pieniądza, brak skromności i empatii. Świat koneksji i taniej
sensacji, przedstawiony z perspektywy nieprzeciętnego Polaka.
Brak szacunku do jednostki, indywidualności. Pogoń za trendami i nieistotnym przepychem. Efekt przełomu, który nastąpił po 1989 roku.
Ten kawałek jest przepełniony smutkiem i żalem. Zmusza do refleksji, uświadamia i dodaje sił.
To piosenka, do której wraca się niechętnie. Co do wykonania nie mam zastrzeżeń. Wstawki O.S.T.R. prawidłowo wkomponowane.
Trochę czasu minęło od momentu pierwszego przesłuchania tego kawałka. Pamiętam, że przesłuchałem trzy razy, bo chciałem zapamiętać jak najwięcej z tekstu. W takich kawałkach rymy, rytm i wszystkie kwestie techniczne schodzą na dalszy plan, bo tekst sam w sobie wywołuje tak głęboką zadumę, że trzeba mu poświęcić cały swój potencjał umysłowy. Po wysłuchaniu całości zwróciłem uwagę na komentarze pod filmikiem na youtube. Pamiętam, że lekko mnie skonsternowały – Jak można słuchać tego samego i wyciągać tak różne wnioski? – pomyślałem. W zależności od poglądów ludzie dorabiali sobie najróżniejsze ideologie. Według jednych Cira radzi, by olewać media i ich afery, inni twierdzą, że przekaz każe im wyjść na ulicę i obalić rząd… Pomysłów na odbiór było tyle ilu słuchaczy. Co więcej, jak zazwyczaj u nas bywa, ludzie o różnych poglądach zaczęli się spierać o
interpretację – Tylko w Polsce kawałek, który ma skłaniać ludzi do jednoczenia się może wywołać wojnę…
Autor ubrał swój tekst w formułę spowiedzi. Wypowiada się w imieniu całości której część stanowi – „oblicze to Polska”. Po kolei wymienia więc największe „grzechy”, czyli najważniejsze rzeczy, które statystycznemu obywatelowi mogą się w tym kraju nie podobać. W końcu jednak na przekór romantycznej mitologii stwierdza, że nie jest mesjaszem i samotnie nie ma możliwości, by owe grzechy naprawić. To wyznanie umieszczone przed refrenem idealnie do niego wprowadza. Refren piętnuje bowiem najcięższy z naszych grzechów narodowych – brak braterskiej jedności, tworzenie sztucznych podziałów i walkę wszystkich ze wszystkimi o wszystko. Mimo, że na wszystkich pada z tych samych chmur ten sam deszcz, ludzie zamiast spróbować wspólnie jakoś się przed nim ochronić wolą moknąć i obwiniać się wzajemnie o to, że pada…
Ostatnia zwrotka daje jednak nadzieję. Według autora trzeba wierzyć, że ludzie będą wypadać za burtę systemu wzajemnej niechęci i płynąć „rzeką miłości”. Polsce uda się zjednoczyć i pokonać przeciwności a zza deszczowych chmur wyjdzie dla nas słońce. Trochę to moim zdaniem naiwne i życzeniowe myślenie, ale dobrze, że jeszcze są w tym kraju ludzie którzy potrafią szczerze tak myśleć i jeszcze to propagować.
Podsumowując: Jeden z ciekawszych apeli do zaprzestania wojny polsko – polskiej. Cira używa świetnych środków poetyckich i zamieszcza w głowach słuchaczy bardzo ważne przesłanie : jednostka może zrobić bardzo mało, ale to jednostki tworzą to państwo i jeśli zdobędą się na trochę empatii i porozumienia, to będą mogły zmienić wszystko.
Mój mail pgioorts@gmail.com
Kawałek byłby ciekawy. Byłby gdyby mówił o tym dlaczego „tak jest”, a nie „jak jest”. Wydaje mi się, że każdy trzeźwo myślący obywatel kraju nad Wisłą mógłby podzielić się z nami podobnymi przemyśleniami…Ale czy na pewno trzeźwo myślący? Tekst nad wyraz przerysowany, chociaż hiperbolizacja jest tu zrozumiała. Ot taki środek stylistyczny dodający powagi słowom, grający na emocjach. Odsłuchując po raz kolejny poczułem się jakbym oglądał wieczorne Wiadomości/Fakty/Informacje – whatever. Gwałty, pedofilia, złodziejstwo polityków, utrwalanie anachronicznych podziałów na lewicę i prawicę. Doceniam głos z bloków, chociaż ostatecznie wolałbym kawałek analizujący, a nie wykrzykujący Volkschmerz. Nie ma sensu dłużej się rozwodzić – rzucę hasłami, których znajomość mogłaby wiele wnieść do utworu – demokracja peryferii (Krasnodębski), polski habitus (Jan Sowa), Polska ejdetyczna (Pressje teka 22-23), postpolityka (Żiżek, Staniszkis, Mistewicz), partie kartel (Peter Mair), cnota egoizmu (Ayn Rand), bowling alone (Robert D. Putnam), społeczeństwo spektaklu (G. Debord). Przeintelektualizowane? Wybacz – inaczej nie umiem.
Chyba trochę za dużo oczekujesz od kilkuminutowego kawałka muzycznego. Odpowiedź na pytanie „dlaczego tak jest” zajmuje wiele miejsca w literaturze dotyczącej socjologii, doktryn polityczno-prawnych, psychologii…
A tak z moich przemyśleń – bardziej niż hiperbola pasuje mi tu raczej uproszczenie, a wykrzykiwana myśl bardziej już zakrawa na Weltschmerz.
Na koniec takie pytanie, bo mnie zaciekawiłeś: Jak odnosisz artykuł Putnama do sytuacji socjalnej w teraźniejszej Polsce? Chodzi ci tylko o wspomnianą tam utratę zaufania do władzy (jeśli tak, to niezbyt trafne porównanie, bo w USA po kryzysie lat 30. zaufanie zostało zniszczone, a u nas nigdy go na prawdę nie zbudowano), czy o konieczność powiększenia kapitału socjalnego?
Miałem nie lada zagwozdkę z wytypowaniem zwycięzców. Niestety płyty są tylko dwie. Konkurs wygrywają Kamil (kamilg0700@o2.pl) oraz Piotr Górski. Skontaktuję się z Wami mailowo.
nie zdążyłam wziąć udziału ;O NIECH CZAS STANIE!
niech ludzie glidera rozkminią
1) Łona, Mes, Eldoka są w stanie uchwycić w kilkuminutowym kawałku przyczyny, a nie tylko skutki (to pewnie wynik szerszych horyzontów, ale nie mi to oceniać). Nie wymagałem od Ciry koherentnego i całościowego wywodu naukowego. Wystarczyły pewne hasła, które niosą już w sobie solidną garść informacji np. w kawałku Mesa „Będą cię nienawidzić” z płytki Donatana – wystarczyło stwierdzenie posthomosovieticus żeby otworzyły się odpowiednie szufladki dla przedrostka „post” i pojęcia „homo sovieticus” – wszystko jasne.
2) Uproszczenie nie niesie ze sobą ładunku emocjonalnego, a moim zdaniem w kawałku się ta emocjonalność narzuca (i dobrze!). Zostanę przy hiperboli.
3) Użyłem Volkschmerz, a nie Weltschmerz…bo gdybym użył tego drugiego – to dopiero byłoby wielkie uproszczenie! Cira rozwodzi się przecież o Polsce jako kraju i Polakach jako o narodzie. Nie rozważa swojej bezradności wobec świata jako takiego.
4) Jeżeli idzie o Putnama – chodziło mi o braki w zaufaniu społecznym wynikającym z pewnych wstydliwych, czy może kompromitujących wydarzeń z życia publicznego/politycznego, które rzutują na społeczeństwo. Z tego co pamiętam, to Putnam odnosi się do sytuacji po roku 1960′. Ekstrapolowałem jego wywód może na wyrost, ale wydaje mi się, że niecałkowicie błędnie. Sprawa dyskusyjna – możliwe, że byś mnie przekonał akurat co do ostatniego.