24 lutego Nicki Minaj i Future zagrają w łódzkiej Atlas Arena. Trasa nazywa się „NickiHndrxx” i o ile wiemy skąd pierwsza część nazwy, tak dla wielu ciekawym może być skąd wziął się nowy przydomek rapera – Hendrix.

Future, a dokładnie Nayvadius DeMun Wilburn urodził się 20 listopada 1983 roku w Atlantacie. Raper przez większość swojej kariery funkcjonował pod jednym pseudonimem. Zmiana dokonała się dopiero w 2017 roku podczas premiery albumu „HNDRXX”. Jak łatwo się domyślić inspiracją jest legendarny Jimmy Hendrix.

Skąd więc mariaż „Przyszłości” z przeszłością?

Połączenie na pierwszy rzut oka co najmniej dziwne, bo raper w rękach gitary (nawet przez chwilę jak Rae Sremmurd) nie trzymał. Pierwsze wzmianki o Hendrixie z ust rapera pochodzą z 2013 roku. Wtedy w wywiadzie dla Rolling Stones mówił bardzo podniośle o pochodzącym  z Seattle gitarzyście:

Był utalentowanym człowiekiem. Po prostu pozostał tym, kim był i ostatecznie mu się to opłaciło.

Podobnie „chwalił” go w dwa lata później w rozmowie z GQ:

Zabrałem się do jego postaci, a konkretnie do kogoś, kto jest inny i nie boi się próbować nowych rzeczy w muzyce. Wielokrotnie wychodzę poza strefę komfortu, aby być twórczym muzycznie. Nie jestem tylko artystą hip-hopowym; Czuję się jak gwiazda rocka. Jimi Hendrix, był gwiazdą rocka, ale grał na gitarze, ja nie. Właśnie znalazłem sposób na użycie słów, aby zostawić po sobie ślad w tej książce o historii.

Po wydaniu w 2017 roku płyty „Future” podczas rozmowy z Zane’m Lowe powiedział, że swoją osobą chce uosabiać eklektycznego ducha Hendrixa w swojej muzyce.

Chodzi o to, że jestem inny i karmię się Jimmym Hendrixem i tym co reprezentuje dla mnie jako bycie innym.

Było to tuż przed wydaniem płyty „HNDRXX”, która pojawiła się w tym samym roku. Czy raper zdał „test” z inspiracji legendą rocka?

Album na pewno był ogromnym hitem sprzedażowym. Future dokonał historycznego osiągnięcia notując tak zwany „back2back” w kolejnym debiutowaniu na 1 miejscu listy Billboardu (album „Future” też zgarnął „jedynkę”). Poprzednio takie wydarzenie miało miejsce 61 lat wcześniej.

W ocenach recenzenci również mieli podobne zdanie. Portal Metacritic, który wylicza średnią notę ze 100 recenzji obok okładki „Hendrixa” postawił ocenę 78/100.

O albumie pozytywnie wypowiadano się min. w „Rolling Stone”, „AllMusic” czy na „Pitchforku”. Ciekawe słowa pojawiły się także na „HipHopDX”, gdzie Ural Garett napisał, że „HNDRXX zapewnia spojrzenie na współczesną gwiazdę rocka, oddającą się swojej stronie, która jest bardziej przemyślana i odważę się powiedzieć: szczera”.

W końcoworocznym podsumowaniu album najwyżej pojawił się w zestawieniu serwisu Complex, gdzie zajął 4 miejsce.

A o tym czy z showmaństwa Jimmy’ego Nayvadius też coś zaczerpnął najlepiej dowiecie się sami 24 lutego w Łodzi. Ja tam będę. Do zobaczenia. ;-)

Źródło: mic.com, theguardian.com