Ostatniej nocy Kanye gościł z koncertem w San Jose. Raper w kilku zdaniach postanowił odnieść się do wyniku wyborów prezydenckich. Widownia zgromadzona w bastionie Demokratów jakim jest Kalifornia nie spodziewała się jednak takich słów.

Wiecie, że nie głosowałem, ale gdybym miał glosować, oddałbym głos na Trumpa – Kanye West

 


Reakcja? Gwizdy, buczenie i opuszczenie koncertu przez część widowni. Z jednej strony od razu mam ochotę zarzucić raperowi pewnego rodzaju tchórzostwo. Dlaczego nie powiedział tego przed wyborami? Myślał o własnym interesie, gdyby jednak wygrała Clinton?

Z drugiej strony, w kampanii społeczeństwo zostało tak bardzo podzielone, że nawet Yeezus nie zniósłby fali nienawiści, która w moment posypałaby się na niego z mainstreamowych mediów. Kanye ma cholerną rację w tym, że czarni głosujący na Trumpa byli prześladowani (zobacz). W trakcie kampanii utarło się, że Afroamerykanie MUSZĄ głosować na Hillary, ponieważ kandydat Republikanów jest zagrożeniem dla ich praw i wolności.

Widzieliście reakcję czarnoskórej matki, która dowiedziała się o tym, że w szkolnym głosowaniu jej syn wybrał Trumpa? PA-TO-LO-GIA. Tak wygląda ogłupione i zaszczute przez polityków społeczeństwo.

Przez całą kampanię demokraci, próbowali wmówić Trumpowi rasizm. To jednak oni byli największymi rasistami regularnie dzieląc kraj pod względem rasowym. Czarni i latynosi mieli być maszynkami do głosowania, które zagwarantują Clinton wygraną. Kanye to rozumie, ja to rozumiem i pewnie Wy też to doskonale rozumiecie.