Listonosz przyniósł mi płytę Beeresa w  momencie kiedy bardzo jej potrzebowałem. Nagłe uderzenie zimy, intensywnie spędzone dni i męczarnie jakie przynosi mi przesłuchiwanie płyty Mediuma, dały się we znaki. Potrzebowałem zastrzyku energii i świeżości.

Trendy zza oceanu zakorzeniają się u nas coraz mocniej. Coraz większa liczba raperów zaczyna robić newschool niekoniecznie robiąc to dobrze. Nazywają siebie młodymi kotami, ale z futrzakami łączy ich tylko to, że mają mleko pod nosem. Podobno mają SWAG, a na pewno mają kontrakty w wytwórniach. Drażnią (często zrozumiale) trueschoolowców, których mocne opinie robią zły wizerunek innym POTRAFIĄCYM podśpiewywać raperom.  Jednym z nich jest Beeres.

Nie wypuścił legala, mimo, że śmiało mógłby już o tym myśleć, (bardzo duży plus dla Aptaun za wzięcie go pod swoje skrzydła i rozsądną promocję) jest skromny, a przede wszystkim utalentowany.

Na Klubie Wyklętych Futurystów zręcznie połączył swoją świeżość z mówieniem o róznych sprawach. Pokazał, że składową posiadania rozpopularyzowanego SWAGU jest posiadanie jaj, charakteru i własnego zdania. Nie wystarczy ubrać snapbacka, by mienić się kozakiem. Żeby się o tym przekonać najlepiej wsłuchać się w treść Kolejnego dnia (w którym także dużo zaryzykował samplując Nosowską. Wyszło świetnie).

Beeres płynie po bitach. Podśpiewuje i kombinuje z flow. Robi to z lekkością jakiej dawno nie słyszałem. To wszystko jest bardzo niewymuszone i naturalne. Klimat tej płyty budują dopełniają damskie wokale (Dorota Jagiełło i samplowana Nosowska).

Bardzo symboliczny jest track z Tetrisem. Mimo, że różni ich dużo więcej niż wiek, to stworzyli świetny duet. Korzeń polskiej sceny pomaga rozkwitnąć owocowi, który niesie ze sobą nadzieję i coraz większe oczekiwania.

Po pierwszym przesłuchaniu brakowało mi trochę soczystego bangera, ale zmieniłem zdanie. Klub Wyklętych Futurystów jest kompletną kompozycją.

Beeres, dziękuję za tę płytę. Jesteś potrzebny tej scenie.