Tede – Vanillahajs (2015)
Elliminati oczyszczenie, Kurt Rolson rozliczenie, Vanillahajs… cwaniaczenie. To, że odkuł się bo umie to już wiemy. Teraz po trzech sytych latach rozsiada się na mainstreamowym tronie i robi to, co mu się żywnie podoba.
Spokojnie, nie wprowadza żadnego terroru. Rządzi, ponieważ udało mu się porwać serca młodego elektoratu, który kiedy już zdecyduje się głosować prawie zawsze daje władze swojemu kandydatowi. Co ciekawe raper nie uważa, żeby był to jakikolwiek powód do wstydu. Mówi wprost: prawo gimbów to prawo rynku u nas kumasz […] masz coś do moich gimbów?.
Budowanie swojej legendy tu i teraz poprzez częste podnoszenie tematu infamii przyniosło sukces zarówno komercyjny jak i muzyczny. Idealnie oddaje go Iza Luiza, gdzie Tede znów wyprzedza swoich kolegów z branży, przy okazji zostawiając słuchaczy z dozą przemyśleń. Idol z krwi i kości.
To wyprzedzanie konkurencji jest domeną trzech ostatnich płyt. Nigdy jednak nie było tak zauważalne jak teraz. Tede ryzykuje bardzo dużo. Mam nawet wrażenie, że momentami pędzi na czołówkę i ma Wyje wyje bane. Hate it or love it. Ja stoję pośród zwolenników tego wycia i sam byłem zaskoczony, kiedy zobaczyłem na YouTube, że oponenci są w tak dużej mniejszości.
Szanuję to podejście i to, że Jacek nie ma najmniejszej ochoty osiadać na laurach. Kreuje kolejne trendy, zamiast jak koledzy bezpiecznie czerpać że sprawdzonych rozwiązań. Jasne, powiesz że brzmi jak Future, ale pokaż drugiego rapera z głównego nurtu, który tak swobodnie robi sobie Stany w Polsce.
To pokazuje też, że raper postępuje bardzo rozsądnie. Chce nadal być na językach u swoich wiernych fanów i z apetytem patrzy na kolejne roczniki, których gusta są bardzo płynne. I najfajniejsze jest to, że pisze to 26 latek, który całkowicie odnajduje się w tej stylistyce.
Tede posłuchał słuchaczy (nie biorąc pod uwagę dodatkowego CD z edycji limitowanej) i tym razem nagrał jeden krążek. Oczywiście nie byłby sobą gdyby zamknął go w 50 minutach. Dostajemy dużą, bo liczącą 22 numery tracklistę (wliczając w to bonusy), z której spokojnie kilku numerów można by się pozbyć. Jednak z drugiej strony taka ilość to zawsze wartość dodana, bo gusta są rożne.
Klimat jest mocno różnorodny, od lekkich piosenek o „miłości”, przez materiały na radiowe hity (Pażałsta), kipiące absurdem utwory (Michael Kors i bang bang bang Abla ) do imprezowych bangerów (Ostatnia Noc). W tym miejscu szczery bow down dla Sir Micha, który znów udowadnia, że jest w ścisłym topie polskich producentów.
Tede został królem mainstreamu, a na horyzoncie nie widać nikogo, kto mógłby mu zagrozić. Pamiętajcie jednak, że władza która staje się zbyt zuchwała i przestaje szanować ogół obywateli zaczyna tracić zazwyczaj zupełnie tego nie zauważając (przy okazji pozdrawiamy, tfu żegnamy PO). Osobiście liczę, że obejdzie się już bez podnoszenia tematu Ryśka, który zdecydowanie zaczął już męczyć słuchaczy. Niech rozszerzona wersja #Hot16Challenge, którą słyszmy na płycie będzie ukoronowaniem muzycznego triumfu nad poznaniakiem.
Vanillahajs to kolejna równa i równie dobra płyta co poprzednie.
13 comments
też mam 26 lat i świetnie odbieram każdą płytę Tedego od S.P.O.R.T :) także nie sami gimbofani :)
gościu przeżywa drugą młodość ewidentnie, niedługo będzie miał większy hype niż A$AP Rocky
Wycie/Szczekanie itp. zabiegi spoko jednym się to podoba a drugim niekoniecznie, ale jest fakt obok którego chyba nikt nie może przejść bezkrytycznie to, że Tede ma coraz większe problemy z dykcją(chyba, że nagrywa na takim wyjebaniu, że w sumie nie obchodzi go czy ktoś wszystkie teksty wyłapie czy nie). To jest dla mnie niestety wada która z góry stawia ten album niżej niż Kurta czy Eliminati. Oczywiście dla Micha mega propsy a no i recenzja bardzo spoko w sumie :)
„Brzmi jak Future” – nie ma lepszej rekomendacji ;)
„Tede został królem mainstreamu, a na horyzoncie nie widać nikogo, kto mógłby mu zagrozić.”
Mujborze.
Tedzik sie odnalazl, robi najlepszy niuskul w Polsce, ale tez poprzeczka szczegolnie wysoko nie wisi. Niemniej… krol mainstreamu…? WTF?
MyK6: Nowa plyta moze 3/6
PS. Autentyczny megaprops dla SirMicha za bit na samplu z Pacmana, #szapoba
Pełna zgoda, świetnie się słucha tego wyjebania w wykonaniu TEDE! No i przyjemnie zaskakuje końcówka #hot16challenge
Kiedy wywiad u Rawicza?
wszystko fajnie, tylko te „świeże” patenty tym razem brzmią w wielu miejscach jakbym włączył radio eska albo zaliczył balet w remizie, cieszę się że się odkuwa ale obiektywnie to jego rapy są coraz chujowsze, te nowe flow, świeże na elliminati, teraz jest już ochrypnięte i ledwo da się to szczekanie momentami zrozumieć, fajnie, ma wyje wyje bane i nagrywa se niechlujnie ale to się nie zawsze sprawdza tylko odpycha, podsumowując, skipuję większość płyty bo nie mogę udźwignąć chujowych refrenów, żenującycego audio-tune’a pierdolenia smutów o jakiś bzdetach (albo o tym samym tylko chujowiej niż kiedyś), przy ludziach to wstyd włączyć :) to tak tylko moja opinia jako jego długoletniego fana, nawet nie kupię tej płyty ale do Mielna pewnie wpadnę bo przy tym gównie da się tylko bawić na bani, elo
Chyba trochę za bardzo sajko jesteś ;) Płyta 3/6 i to w dużej mierze zasługa bitów. Tede moim zdaniem nie ma prawie nic ciekawego do zaoferowania…
Dorzucam cegłę
https://www.youtube.com/wat…
po 1 to koncept album #milionwrozumie
Pozdro jeżeli „ostatnia noc” jest imprezowym bangerem, jeden z najbardziej rozkminkowych kawałków na płycie.
z każdym odsłuchem jest lepiej;ta płyta jest po prostu swagowa i to w stylu amerykańskim (co nie jest zarzutem a raczej ,jak na Polskę ,czymś świeżym); trochę monototonna jest treściowo (pieniądze, sukces, odkucie się), ale płyta generalnie na plus bo rytmicznie i technicznie (lubię te jego powtórzenia, wieloznaczności itd.) , te patenty niektóre, melodyjność- super. plus bardzo fajnie bity (wiadomo ! Sir Mich!). Ps- autotuna za dużo