Dziś mam dla Was ciekawą propozycję na leniwy weekend. Dosłownie weekend, bo „The Get Down” to 6-odcinkowy serial, który sprawi, że nie będziesz chciał(a) oderwać się od ekranu. Obiecuję.

„The Get Down” to jedna z tych produkcji Netflixa, która została określona mianem „najdroższej w historii”. Piszę „jedna z”, ponieważ ostatnio takie określenie widziałem także przy „The Crown” i „A Series of Unfortunate Events”. Od początku widać, że jest to prawda i producenci nie skąpili dolarów (a wydali ich aż 120 milionów). Niesamowite kostiumy i scenografia mają za cel oddać klimat Bronksu lat 70-tych. I to się udaje, chociaż rzeczywistość przedstawiona w show jest mocno podkoloryzowana (towarzyszy to jednak wszystkim elementom serialu – taki jest pomysł).

Głównym bohaterem jest kilkunastoletni Ezekiel bez pamięci zakochany w pięknej Mylene Cruz. Obydwoje są niesamowicie utalentowani, on ma nosa i duszę do pisania tekstów, a ona świetny głos. W pewnym momencie wątek miłosny schodzi jednak na drugi plan, ponieważ chłopak całkowicie „wpada” w świat powstającego hip-hopu. Na jego drodze pojawia się Shaolin Fantastic, który jest uczniem legendarnego Grandmaster Flasha. Tak zaczyna się pełna niesamowitych przygód podróż Ezekiela i jego kumpli, którzy chcą realizować swoje pasje i być w nich najlepsi.

Producenci zatroszczyli się także o świetne tło dla wydarzeń związanych z Ezekielem i jego przyjaciółmi. W historię naszych bohaterów wplecione są wątki pierwszych brooklińskich gangów, zabudowy dzielnicy przez deweloperów, wyborów burmistrza czy legendarnego black outu (miasto zostało odcięte od prądu na ponad 24 godziny).

W serialu dzieje się niesamowicie dużo, poznajemy wiele kultowych postaci i jesteśmy świadkami historycznych wydarzeń, które rozgrywają się tuż obok zafascynowanych muzyką Ezekiela, Shaolina, Boo-Boo, Ra-Ra, Marcusa i Mylene. Nawet się nie obejrzycie kiedy zaczniecie szukać w Google informacji na temat kolejnych 6 epizodów (te mają mieć premierę „najwcześniej” latem).

Gorąco polecam.