Hukos/Cira – Głodni Z Natury (2013)
Na tę premierę czekałem z dwóch powodów. Pierwszym była ciekawość, czy duetowi należącemu do elitarnego klubu niedocenionych raperów wydających legalne płyty uda się zdobyć większą rozpoznawalność? Drugim dyskusja, którą Hukos zapoczątkował wpisem na Facebooku, a kontynuował na blogu Maćka Dziedzica. Jej zwieńczeniem miał być jeden z utworów.
Płytę otwiera Supeł, numer, który nie miał znaleźć się na krążku, bo słabo komponował się z resztą. Raperzy zdecydowali się więc na jego rearanżację. Dogranie gitar i perkusji dało świetny efekt i jest dobrym, mocnym otwarciem pokazującym, że inspiracje Pink Floyd nie kończą się na okładce..
Mur, który oddzielał filmowego Pinka od świata był zbudowany nie tylko z jego fobii i lęków, ale także systemu, którego misją było stłamszenie jednostki. Indywidualność była utopią. Co ogranicza Hukosa i Cirę?
Przede wszystkim to, że pomimo umiejętności, szczerości i pełnego poświęcenia nie są w stanie odnieść upragnionego sukcesu, który przejawiałby się także w finansowej stabilizacji. Hukos formułuje także zarzut wobec mediów, które zwyczajnie boją się nacechowanych politycznie treści.
Czuję pierdoloną gorycz i rozczarowanie całą rapgrą, wypadkowa między forsą a farsą, a fiasko finansowe zatruwa wiarę w artyzm dość sztampy kurwa, to me otwarte karty […] Ten rok miał być moim, miałem rozpierdolić, nie wbiłem na OLiS, debiut roku Hukosowi. Radia mnie olały, prosiłem ich o patronat .Czy to przez moje ciuchy? przez to jak wyglądam? Nie, to przez tekst: nie lubię kaczora.
Raperzy nie mają zamiaru w jakikolwiek sposób dostosowywać się do utartych schematów gwarantujących sukces. Uważają, że Nie Potrzebują Tego Gówna. Krytykują zarówno sezonowe gwiazdki jak i politykę marketingową wytwórni, obśmiewając koszulki do singli (StepRecords standardowo dostaje w tym temacie rykoszetem) i złote płyty na fakturę vat.
Głodni Z Natury nie uciekają także od tematów społeczno-politycznych. Poza singlem, Polska Ulewa (dobrze oddającym gęstniejącą i oplatającą głowy ciężką atmosferę polskiej rzeczywistości. Jak na ironię w komentarzach pod klipem ten obraz jest jeszcze bardziej przygnębiający..), który mogliśmy usłyszeć już jakiś czas temu nie możemy narzekać na brak jest kolejnych odniesień.
Wszyscy goście z wyjątkiem Zeusa i wokalistek: Kasi Garłukiewicz i niezawodnej Justyny Kuśmierczyk są zbędni jak Joda na debiucie Gedziuli. Nie odnajdują się na bitach i nie wnoszą żadnej treści. Najgorzej wypadł Kajman, który potwierdził, że swoje 5 minut miał niestety tylko podczas premiery tytułowego singla. Na płycie słyszymy dużo o korzeniach (zarówno tych rapowych Mój Ulubiony MC jak i lokalnych Starzy Kumple) i to one są kluczem do niefortunnego (lub raczej niepotrzebnego) doboru featuringów. Hukos z Cirą przesadzili i postanowili nie tylko wziąć ze sobą kumpla albo dwóch czy trzech, w efekcie czego Kali, Paluch, Praktis, JotEr, Bezczel, Shellerini, Fama Familia, ZBUKU a nawet Bonson są jak kolka przed metą maratonu. Zwalniają i osłabiają tempo dobrze współpracującego duetu.
Tempo, które jest doskonale dyktowane przez agresywne bity, dobrze komponujące się z pazurem jaki pokazuje Cira. W większości są to gitarowe riffy i bębny, ale nie zabrakło także klasycznego bangera wyprodukowanego przez wracającego do formy L-Pro. Do produkcji nie można mieć żadnych zastrzeżeń, szczególnie jeżeli wzięli się za nią BobAir, NNFoF czy Pokerbeats. Dobrej muzyki nigdy mało, więc na deser dostajemy jeszcze klawisze od Głośnego.
Pinkowi udało się obalić mur, przeżyć katharsis i stać się na nowo artystą. Schematy tworzą się jednak na nowo, cegła po cegle. Hukos i Cira są tego świadomi. Nie mają jednak zamiaru odpuszczać i przestawać kruszyć muru co udowadniają z każdą kolejną płytą. Głodni Z Natury to kolejny cios przeciw fizycznym i umysłowym barierom. Tym razem wymierzony jest jednak z dużo większą siłą.
Widzę światło nadziei na końcu drogi,
To nasza będzie puenta, choć czas pęta nogi.
Spływam, jak kropla smutku na brudnej twarzy,
Przeczytaj także mój wywiad z Hukosem: To mój kraj i to politycy są na naszych usługach
4 comments
Każda twoja recenzja rozpierdala na łopatki! Czekamy na płytkę!
Kocham przeczytać twoją recenzję pod wieczór, rzeczowe i ciekawe a przy tym trafnie oceniane ;).
skąd wiesz że trafnie skoro nie przesłuchałeś płyty ? :D
Sytuacja w numerze „Polska ulewa” obrazuje uczucia towarzyszące „zwykłemu” (ale patrzącemu szeroko, z dala od masowych mediów) obywatelowi w obecnym czasie. Kraj skrajnie podzielony, rozdarty wewnętrznie, państwo sprzeczności. Z jednej strony Cira ukazuje problemy populizmu, ludzi żyjących sensacjami rzucanymi przez media, z drugiej widzimy absurdalne zachowania sceny politycznej, która nie zważając na środki biegnie w stronę znaną tylko sobie.
Podmiot umiejscowiony jest w „środku placu”, jest świadkiem zdarzeń, jestem „Polakiem ze stada” – obrana pozycja pozwala mu idealnie oddać sytuację i towarzyszące mu odczucia. Zauważa „początki burzy”, które mają symbolizować zarówno wyładowanie (wyrzucenie duszącej w sobie żółci do otoczenia), ale również czas zmian, poprawy sytuacji. Cira nie ma wątpliwości, jest pewny tego co widzi, co zmusza go do podjęcia działań. Kolejno wyrzuca problemy, które niszczą naród ( sytuacja z Tupolewem, matka Madzi i otoczka w mediach, faszyzm, narodowcy posiadający „nadmiar praw i mocy”, podarcie biblii przez Nergala, „samopodpalenie” Żuroma w Polsacie, afery w nfz, czy z podatkami). Cira podkreśla – nie uważa się za „Mesjasza”, osobę, która musi cierpieć za innych, za polityków i wszystkie te medialne wyczyny. Nawołuje do oczyszczenia, które symbolizuje „ulewa”. „Deszcz” staje się symbolem równości, moknie każdy niezależnie od tego jaki posiada status społeczny lub co wyznaje i czym się w życiu kieruje – każdy jest równy, każdy jest obywatelem i powinien mieć takie same prawa oraz możliwości jak reszta społeczeństwa.
W drugiej zwrotce Cira kładzie nacisk m.in. na polityczne podziały, które wyznaczają granicę w stosunkach międzyludzkich, sytuację w kościołach – księży pedofili oraz kapłanów dążących do bogactwa, fiskus wyzyskujący podatników, neguje postawę polityków, którzy tylko obiecują przekrzykując się wzajemnie, a nic nie robią.
”Ostatnie osiem kropel”, czyli osiem wersów, Cira kieruje do samego siebie (oczywiście nie tylko). To wewnętrzny głos, który nie traci wiary w zmiany. Podmiot ma nadzieję, że nadchodzący deszcz zmaże skazę na polskim społeczeństwie. Wraz z ulewą odejdą grzechy, znikną podziały. Nadzieja na równość ma „wygryźć” rozrzutność osób rządzących(Utracjusz).
Ostatnie cztery wersy to bezpośredni zwrot do odbiorcy, pokrzepiający w nim wiarę, oddalający obawy. Szansa na zmiany leży we wspólnocie, zjednoczony naród jest zdolny do poprawy sytuacji. Po potężnej ulewie zza chmur wychodzi słońce, pokrzepione serca są zdolne do walki, do zwycięstwa.
Za produkcję bitu odpowiedzialny jest KPSN, który słynie z samplowanych bitów. W tym przypadku wykorzystał fragment utworu „Jak w taki dzien deszczowy” Anny Jantar, który idealnie komponuje się w tematykę.
Cira, który zazwyczaj unika politycznych numerów, tym razem ukazał się słuchaczom z innej strony. Może to wpływ Hukosa, a może po prostu przebranie się miarki. Żółć, którą skrywał w sobie raper osiągnęła maksimum i niczym ulewa spadła na społeczeństwo. Ile osób odczyta Jego zamiary? Oby jak najwięcej ; )
kamilg0700@o2.pl