Hipco – liberyjska młodzież walczy o swoją tożsamość
Jaki jest najlepszy środek na komunikację w kraju z wysokim wskaźnikiem analfabetyzmu? Oczywiście, że muzyka.. Szczególnie, kiedy staje się ona narzędziem łączącym niezadowoloną, zbuntowaną i marginalizowaną młodzież. Liberia to kolejny kraj, w którym rap mobilizuje do walki ze skorumpowanymi politykami. Walki, która inauguruje kulturalną rewolucję.
Liberia została uznana za wolne i niepodległe państwo przez grupę wyzwolonych niewolników w 1847 roku, którzy zaczęli osiedlać się w tym regionie już od 1820 roku (przy wsparciu Amerykańskiego Towarzystwa Kolonizacyjnego – grupy białych abolicjonistów, duchownych i właścicieli niewolników).
Obywatelstwo w nowym kraju zależało od rodowodu i członkostwa w elitarnej mniejszości. Liberyjskim kolonizatorom brakowało militarnej siły jaką mieli ci, którzy zasiedlali USA, Południową Afrykę czy Australię, więc powstawanie nowego państwa polegało na wprowadzaniu nowych reguł przy poszanowaniu tradycji rdzennej ludności. Dodatkowo hierarchia społeczna została przeniesiona na system polityczny, który wyglądał jak społeczno-duchowa piramida, na szczycie której siedzi prezydent. Ten model funkcjonował ponad sto lat.
W 1980 roku starszy sierżant armii liberyjskiej Samuel Doe z pomocą armii dokonał przewrotu mordując prezydenta Williama Tolberta. Stał się pierwszym w pełni rodowitym prezydentem. Niestety rewolucyjny potencjał jaki reprezentował Doe nigdy nie został odpowiednio wykorzystany. Nowa jednoosobowa władza skupiała się na eliminowaniu politycznych przeciwników. W Liberii zapanowały rządy dyktatorskie.
Rozwój branży muzycznej
Wraz z następującą rewolucją technologiczną, przemysł muzyczny (jak wszystko inne) zaczął być finansowany i kontrolowany przez polityków. To zaowocowało powstawaniem propagandowych, pro-rządowych utworów jak President Tubman (wesołe i można potupać nóżką, czego chcieć więcej? :-))
Istotnym jest także to, że w okresie kształtowania się branży muzycznej dużą popularność zdobyło R&B (wzorowane na amerykańskich utworach). Elity lubowały się w zachodniej kulturze, co często powodowało złość rodzimych artystów.
Kiedy do władzy doszedł Samuel Doe dla wielu artystów jedynym wyjściem była ucieczka z kraju. Nagrania zostały wstrzymane. Setki młodych chłopców wysłano na front. Zostali wcieleni do specjalnych jednostek Charlesa Taylora Small Boys Unit.
Młodzi żołnierze często uczyli się jak walczyć prosto z amerykańskiej popkultury (Rambo). Słuchali także 2Paca i Notoriousa B.I.G, którzy sami byli uwikłani we własne obywatelskie konflikty. Raperzy byli więc dla nich kimś w rodzaju wzorców do naśladowania.
Dopiero w 1997 roku (wraz z rządami Charles Taylora) przyszedł powiew zmiany. Postanowiono zacząć odbudowywać rujnowaną przez lata kulturę. Artyści z całego kraju za pomocą komputerów i syntezatorów w domowych studiach mogli nagrywać ludowe pieśni i gospel. Młodzi, którzy przeżyli lata wojny również postanowili skorzystać z tej szansy. Zaczęli rapować. Narodziło się Hipco (połączenie liberyjskiej kultury, mowy, sposobu komunikacji z rapem).
Po kilku latach, Liberia znów pogrążyła się w konflikcie. Tym razem powodem byli lokalni watażkowie z gwinejskiej społeczności Mandingo. W samym środku konfliktu Charles Taylor został oskarżony przez Specjalny Trybunał w Sierra Leone o zbrodnie wojenne, w efekcie czego ustąpił i wyjechał do Nigerii gdzie otrzymał azyl polityczny.
Pomimo, że ustanowiono zawieszenie broni, lokalni bossowie nadal toczyli między sobą walki o to, kto zyska najwięcej podczas okresu przejściowego. To właśnie w tym okresie Hipco pokazało swój polityczny potencjał.
Noy-Z – I Boke You
Wkrótce po odejściu Taylora do domów zaczęli wracać uchodźcy. Pośród nich byli Ci, którzy odcisnęli na scenie Hipco największe piętno: Cypha D’King i DJ Blue (z USA) i David Mel (z Nigerii).
Dziś sytuacja wewnętrzna bardzo się poprawiła, jednak jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia, aby w końcu Liberią zaczęli rządzić prawdziwi reprezentanci narodu. Pierwszym krokiem ku temu było przeprowadzenie w pełni demokratycznych wyborów, które przyniosły sukces Ellen Johnson-Sirleaf. Została pierwszą kobietą, która sprawuje urząd prezydenta w Afryce. Z miejsca stała się ulubienicą międzynarodowej społeczności (najlepszy sposób aby utrzymać się przy władzy).
Mimo wszystko nadal głównym uczuciem, które towarzyszy młodym ludziom w Monrovii jest rozczarowanie.
So Fresh – They Coming Again
To rozczarowanie najlepiej wyraża wspomniane wcześniej Hipco. Nawet jeżeli raperzy nie zawsze wyrażają otwarcie swoje poglądy, ta muzyka pozostaje polityczna. Łączy cały przekrój społeczeństwa, a szczególnie byłych żołnierzy i młodzież. Co więcej niezależna scena jest prawdopodobnie jedynym powszechnie dostępnym dobrem w kraju. Coraz większą popularnością cieszą się artyści kwestionujący zakorzenione pojęcia tożsamości Liberii, którzy wykonują utwory w lokalnych językach takich jak: Krahn, Bassa, Kpelle. Tworzą się najbardziej ciekawe i pociągające w swej wyjątkowości fuzje.
L 2 Sweet – O gye
Mimo całego aktywistycznego potencjału jaki gromadzi w sobie w sobie Hipco, to niestety nie może jeszcze w pełni go wykorzystać. Choć pomaga definiować nową tożsamość narodową dla całego pokolenia młodych liberyjczyków to nie jest w stanie przeciwstawić się ukształtowanej przez lata ekonomice przemysłu muzycznego.
Domowe studia nagraniowe pozwoliły artystom na niezależne nagrywanie płyt i kaset, które to cieszą się największą popularnością. Inaczej jest w Ghanie, gdzie to MP3 zdominowało rynek, a tylko jedna firma ma monopol na dystrybucję płyt i kaset. System polityczny Liberii nadal powstrzymuje wielu obywateli przed zakładaniem własnych firm (w połączeniu z rosnącym problemem piractwa jest to co najmniej ryzykowne przedsięwzięcie). Jedyną rodzimą firmą, która zajmuje się sponsorowaniem wydarzeń muzycznych jest Cellcom. Inaczej jest w przypadku podmiotów zagranicznych, tutaj prym wiodą Firestone, Chevron (oraz wiele innych), które kładą nacisk na współpracę z młodzieżą. W rezultacie jedynym sposobem na zdobycie zarobku przez artystów jest współpraca z politykami lub obcymi firmami.
W okresie wyborów prezydenckich pojawiło się wielu artystów, którzy postanowili wystartować w wyścigu o nagranie wyborczego hymnu, który mógłby otworzyć im drzwi do wielkiej kariery. Zresztą sami politycy zabiegali też o to.
Jednak nawet z całą polityczną otoczką, rodzimi artyści nie otrzymują potrzebnego wsparcia (finansowego i promocyjnego), które mogłoby pozwolić im się utrzymać na powierzchni. Zagraniczni wokaliści podczas koncertów w Liberii dostają płace rzędu dziesiątków tysięcy dolarów, podczas gdy rodzimi raperzy kradnąc im show zarabiają zaledwie 50 dolarów…
Również fale radiowe są zdominowane przez muzyków z Ghany, Nigerii czy USA. To one w ogromnej mierze kształtują gust słuchaczy. DJe zagrają lokalną muzykę dopiero wtedy, kiedy zostaną odpowiednio opłaceni.
Master Black – Dakamaly
Rodzima branża jest wykorzystywana przez polityków do przemycania demokratycznych obietnic. Jednak Hipco zaczyna mieszać i odgrywać coraz większą rolę (jest to coraz bardziej zauważalne przez ogół społeczeństwa).
O sukcesie będą mogli powiedzieć jednak dopiero wtedy, kiedy otrzymają więcej wsparcia ze strony podobnie myślących młodych ludzi w całej Afryce. Czy Hipco będzie zaczątkiem do rewolucji? To się okaże.. Bez wątpienia jednak nadal pozostanie ważnym elementem w codziennym życiu.
Tekst jest luźnym tłumaczeniem artykułu Everyday Activities: Hipco & Liberia’s Cultural Revolution, korespondenta Cluster Mag, Boima Tuckera.
PS. W Liberii funkcjonuje partia polityczna o nazwie RAP (Reformation Alliance Party). :-)
1 comment
Ciekawy artykuł :) Zaskakuje