O Renie powiedziano i napisano wiele. Większość opinii nie dotyczy jednak muzyki, tylko jest krytyką karmiącą się najprostszymi stereotypami. Dziewczyna o street credicie większym niż niejeden osiedlowy twardziel postanowiła nic sobie z tego nie robić i..

..nagrała album łapiący się w czołówce tegorocznych debiutów.

Siłę tego krążka stanowią dwie rzeczy: proste i dosadne wersy oraz bity Matheo. Rena jest dziewczyną, której rapową drogę można określić mianem małego polish dream. Trochę w życiu przeszła.. Nie należała do tych, którym rodzice ułożyli cały plan na życie. Nie czekała ją miłość od liceum i studia prawnicze. Spotkały ją problemy ze szkołą i wczesny mariaż z używkami. Gdyby nie duże ambicje i uporczywe dążenie do celu, mogłoby to skończyć się średnio. Los jednak chciał inaczej i w mieszkaniu obok zameldował Sobotę. Stąd już krótka droga do Winiego, który lubi charakterystyczne postaci.

Szansa dana Renie opłaciła się. To dojrzały emocjonalnie debiut, pomimo, że nie traktuje o górnolotnych sprawach. Nie znajdziecie tutaj rozkmin o problemach trzeciego, a tym bardziej pierwszego świata. Jest za to charakter, który raperka szlifowała na szczecińskich ulicach. Jak łatwo zatem się domyślić w treści utworów dominuje alkohol, trawa i manewry na pograniczu prawa. Co ja tu robię, Nie ma w mieście towaru, czy Uliczna psychologia to tego najlepsze przykłady.

Pomimo tego, że na płycie królują treści, na które monopol w rapie od dawna mają faceci, to Rena odkrywa się nieco w Sile kobiet, Żółtych kalendarzach czy A kiedy przyjdzie czas. Kombinuje z flow i momentami podśpiewuje. Debiutuje bez kompleksów i obawy o odbiór ze strony słuchaczy.

Pokłony dla Matheo, który podczas pracy z Sobotą musiał nieźle się wypościć, czego dowodem jest kumulacja bangerów na tym krążku. Soczysta, energiczna, nowoczesna, newschoolowa, imprezowa.. Mógłbym długo wymieniać synonimy zajebistości jaką raczy nasz główny producent Stopro. Śmiem twierdzić, że gdyby ta płyta była oparta na klasycznych bitach, to przeszłaby bez większego echa. Pisałbym pewnie o niej jako smutnym pitu pitu, a nie zadziornym i zaskakującym rapie.

Wracając do prowokacyjnego pytania z ostatniej internetowej sondy o polskim słuchaczu rapu: Rena czy Chada. Która z nich jest lepszą raperką? Dwa słowa: Renata wymiata.