23 – tyle tytułowych lat minęło od momentu kiedy Wojtas rozpoczął swoją przygodę z rapem. To dużo. Więcej niż całe pokolenie. Mimo upływu lat nic jednak nie uległo zmianie, a nowa płyta jest celebracją minionego czasu. 

Tego się zresztą spodziewałem. Nie oczekiwałem, że 23 będzie porównaniem do Jordana, a Wojtas wzniesie się ponad grę.

Opowieść zaczyna się we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, Kielczanin opowiada o swoich inspiracjach, które wywarły największy wpływ na jego późniejszą twórczość: Public Enemy, Run DMC, EPMD, Onyx, Eazy E i kończy się (krytycznie) drugą połową dekady, w której zaczął królować Curtis Jackson.

Na dobrą sprawę pierwszy numer jest odbiciem tego co zobaczymy na reszcie płyty. Mocne inspiracje korzeniami słychać zarówno w tekstach jak i warstwie producenckiej. Dużo scratchy, instrumentów i znajomych sampli. Jedynym numerem z charakterem jest Oldirtydancing, a raczej jego fragment (za to jednak odpowiada Liroy. Nie sądzę, że zapadnie Wam w pamięci któryś z pozostałych featuringów).

Poza peanami na cześć oldschoolu, na płycie usłyszycie wspomnienia z czasów emigracji. Wojtas opowiada o rozterkach, które towarzyszą pogoni za chlebem: Wracać, nie wracać? Przeliczając na złotówki oba systemy, uświadamiamy sobie w jakim gównie żyjemy. Cały numer poświęca także znienawidzonemu przez społeczeństwo establishmentowi. O co biega? O to co zawsze: uposażenia, łamanie praw, alienację od społeczeństwa. Z kolei w Czego chcesz przedstawia nam dwóch upośledzonych na różne sposoby osobników, którzy leczą swoje kompleksy pracą w policji.

Mam wrażenie, że 23 to płyta dla kolegów i starszych słuchaczy, którzy dzięki niej będą mogli paląc w (lub przy :)) kominku  powspominać czasy młodości.