Prawie dziesięć tysięcy spalonych samochodów. Trzy tysiące zatrzymanych. Dwieście milionów euro strat. Od zamieszek, które ogarnęły Francję minęło już ponad osiem lat.

Aby przybliżyć Wam tło ówczesnych wydarzeń, przytoczę słowa Immanuela Wallersteina, który opisując protesty wskazywał na szczególną rolę młodych ludzi, których energia połączona z gniewem stanowiła o destrukcyjnej sile zamieszek.

Na całym świecie tereny wielkich miast są dzisiaj wypełnione osobami idealnie odpowiadającymi profilem buntownikom z Francji – biedakami, bezrobotnymi, zmarginalizowanymi społecznie, napiętnowanymi mianem „innych, i – pełnymi gniewu. Gdy są to nastolatki, wówczas ich energia prowadzi do wzniecenia rozruchów, dodatkowo nie mają oni oporów przed tego typu działaniami związanych z obowiązkami rodzinnymi. Gniew ponadto łatwo się rozprzestrzenia. Przedstawiciele większości żyjącej we względnym dobrobycie boją się wzburzonej młodzieży, ponieważ ma ona taką, a nie inną reputację. Zdaniem bogatszych biedniejsza młodzież to „odmieńcy, z natury żyjący na bakier prawem. W związku z tym wiele (choć prawdopodobnie nie wszystkie) bardziej uprzywilejowanych grup społecznych będzie popierało siłowe uporanie się  groźbą rebelii, w tym całkowite wykluczenie ze społeczeństwa, a nawet wydalenie z kraju. (Immanuel Wallerstein, Zamieszki we Francji: bunt wyklętych klas, http://www2.binghamton.edu/fbc/archive/174-pl.htm)

Nastroje jakie panowały wówczas wśród młodzieży pochodzącej z Afryki dobrze oddawała twórczość raperów. Artystów wychowanych na biednych osiedlach Marsylii, Paryża, Lille i wielu innych miast połączyły te same problemy (najczęściej była to wroga wobec imigrantów polityka, którą dodatkowo zaogniały kolonialne zaszłości). Mówiąc o czołowych postaciach zaangażowanego rapu, należy wspomnieć o NTM (Police)Keny Arkana (La Rage), IAM (Les tam-tam de l’Afrique), Lunatic (Le Crime Paie), La Rumeur (L’ombre sur la mesure) czy Disiz la Peste (C’est ça la France).

Zaangażowanie raperów spotkało się z ostrą krytyką ze strony francuskich posłów. 200 polityków postanowiło poprzeć propozycję François Grosdidiera, który wezwał do podjęcia kroków prawnych wobec raperów. Powodem były agresywne teksty ich utworów, które napędzały bunt. Wrogiem numer jeden posła partii UMP stał się Richard Makela nagrywający pod pseudonimem Monsieur R. Politykowi nie spodobał się utwór FranSSe z albumu Politikment Incorrekt (wśród gości znaleźli się Prodigy, Akon, KRS One, Ol’ Dirty Bastard), ponieważ był pogardliwy wobec francuskich postaci historycznych jak Napoleon, czy generał Charles de Gaulle.  

France is a bitch, don’t forget to fuck her till she’s exhausted. You have to treat her like a slut, man. I piss on Napoleon and on General De Gaulle

Ówczesny premier Dominique de Villepin natychmiast odrzucił absurdalny pomysł, aby winić raperów za wybuch zamieszek. Podczas jednej z rozmów radiowych powiedział:  Czy rap odpowiedzialny za kryzys na przedmieściach? Moja odpowiedź brzmi: Nie. Polityk dodał jednak, że wszelkie słowa nienawiści są zakazane i to do sądu należy decyzja, czy artysta przekroczył linię.

Całą sytuację mądrze podsumował Rim-K ze składu 113, który wskazał na ignorancję i alienację władzy: Zamiast spać w Zgromadzeniu Narodowym, ministrowie powinni posłuchać naszych albumów.

W tym samum roku ciekawą teorię przedstawił David Brooks (dziennikarz The New York Times), według którego winę za wykształcenie się postaci francuskiego gangsta rapera (ze wszystkimi jego złymi cechami) w pełni ponosi globalizacja. Felietonista zauwazył, że podobieństwo nie sprowadza się tylko do stosowania takich samych gestów czy noszenia identycznych samych ubrań. Francuskiego i amerykańskiego ulicznika łączyło przesadne eksponowanie męskości, podrzędna rola kobiety i gloryfikowanie handlu narkotykami (jako najłatwiejszej drogi na szczyt). Europa była jednak według niego niejako opóźniona, ponieważ fantazjowanie o zabójstwach policjantów było w USA domeną lat dziewięćdziesiątych.

france_riots_paralyze_105770247

Dziennikarz zwrócił również uwagę na wszechobecną wściekłość (bez względu na to co było jej przedmiotem: politycy i instytucje państwowe, czy kobiety). Brooks nie wierzył, że przypadkiem była towarzysząca zamieszkom przerażająca liczba gwałtów. Według autora francuski raper imigrant reagując na rasizm idealizował przestępczość, a kryminalno-antysystemowe nastawienie było najłatwiejszym sposobem, aby dać upust swoim emocjom. Dziennikarz zauważył jednak, że francuscy raperzy poszli o wiele dalej niż ich koledzy z USA, gdzie gangsta rap często jest zwykłą pozą.

Oczywiście Brooksowi można zarzucić bardzo wąskie i stereotypowe podejście. Nawarstwiające się problemy i tak doprowadziłyby do rewolt bez względu na to, czy do Francji w ogóle dotarłby hip-hop. Jednak w jego rozumowaniu jest odrobina racji.

Mamy wiele podstaw aby twierdzić, że dziś francuskie społeczeństwo to znów tykająca bomba. Problemy z 2005 roku nie zostały rozwiązane, wręcz zostały spotęgowane. Drobne nieporozumienie znów może być przyczynkiem do rozruchów. Tym razem konflikt może mieć jednak o wiele szersze tło. Radykalny Islam czy odradzając się nacjonalizm to tylko dwa z nich. Ich starcie wydaje się być nieuniknione…

Ciąg dalszy nastąpi. 

W drugiej części przeczytacie min. o narodowo-katolickim muzyku Goldofaf oraz powodach, dla których raperka Diam, zdecydowała się przejść na Islam.