Wyobrażaliście sobie kiedyś płytę, która się po prostu „rozpływa w uszach”? Taką co wchodzi jak świeże bułeczki i uzależnia silniej niż wafle ryżowe i masło orzechowe?

Okazuje się, że jest to możliwe…

Mało tego! Udało mi się nawet poznać tajemną recepturę! 

Sprawdźcie poniższy przepis. Gwarantuję, że odpowiednio wykonany nigdy Was nie zawiedzie.

Składniki:

– Cztery jajka

– Jedna Kasia

– Odpowiednia pozycja pośród bystrych słuchaczy

– Nowatorskie, bangerowe produkcje

– Dopracowane, wyraziste flow

– Poczucie humoru, które wymaga przeczytania trochę większej ilości książek niż „Sekret” i bibliografia Paulo Coelho

– 5 gram #

– Znajomość co najmniej kilku kroków tanecznych

– Szczypta Quebo i JNR (do kupienia w sklepach dla smakoszy)

– Trochę mag(g)i dla podkreślenia smaku

Sposób przygotowania:

Pierwszym i najważniejszym krokiem, który warunkuje smak całej potrawy, jest przygotowanie odpowiedniej proporcji dwóch głównych składników: respektu u rozgarniętego słuchacza oraz iście amerykańskiej produkcji. To połączenie jest kluczowe, jeżeli nie chcemy upichcić zakalca.

Sugeruję, aby połączyć je w symbolicznych proporcjach pół na pół. Ważne, aby mieszać je z premedytacją przez dokładnie 49 minut i 28 sekund. Wszystko to sprawi, że potrawa spotka się ogromnym uznaniem wśród każdej grupy odbiorców. Zadowoleni będą zarówno dojrzali koneserzy wytrawnych linijek, jak i nastolatkowie, którzy przed piątkową imprezą myślą tylko o tym, aby zjeść tłusto i grubo, a potem „jarać się jak dzika świnia”.

Podczas mieszania zadbajcie o to, aby mniej więcej w trzyminutowych odstępach wrzucać garść zaskakujących hashtagów (takie wisienki na torcie). Nie bójcie się, jeżeli nie zrozumiecie ich za pierwszym razem. W końcu zaskoczycie, najprawdopodobniej spotka się to z hukiem szczęki uderzającej o podłogę. Zaboli, ale przygotuje was na następne, bardzo liczne i liryczne uderzenia. Uwierzcie mi, nie da się na nie przygotować.

Zaczyna kipieć, więc wracamy do garów.

Jak już dodamy Kasię (najlepiej Grzesiek) całość doprawiamy dwoma, bardzo wyrazistymi (aczkolwiek nie burzącymi kompozycji) składnikami: Quebonafide i JNR. Te wyraźne smaki podkręcą całość, tak że nawet Modest Amaro zawyje z rozkoszy.

Gotową masę wrzucamy do rozgrzanego piekarnika marki Embryo i włączamy dwustronne grzanie. Za dół odpowiada Marek Dulewicz, a za górę jego syn DJ Flip. Dzięki połączeniu sił udaje się wyprodukować zwarty, wyrośnięty i iście amerykański (kaloryczny) krążek #MasterChef.

Smacznego!

Wszystko co zjecie w przeciągu następnych 11 miesięcy będzie porównywane do tej potrawy. Poprzeczka została zawieszona na rekordowym poziomie.

Jak Wam smakowało? Autorów trzech najciekawszych opinii (komentujemy niżej, pod tekstem) nagrodzę daniem głównym. Powodzenia!

Processed with VSCOcam with m5 preset