Po kilku latach od ostatniego dissu doczekaliśmy się rozstrzygnięcia w największym beefie polskiego rapu. Spokojnie, nic Was nie ominęło. Ani Peja, ani Tede nie nagrali nowego punktującego przeciwnika numeru. Nikt nie nacisnął czerwonego przycisku. To zimna wojna znalazła swoje zakończenie. Niestety nie w porozumieniu.

Im bliżej czterdziestki na karku obu raperów, tym bardziej się zmieniają. Peja kończy z alkoholem, zakłada rodzinę, a w swoich wypowiedziach staje się coraz bardziej umiarkowany. Z drugiej strony Tede, który przeżywa drugą młodość. Rookie of the year jak sam siebie nazywa, korzysta  z dobrej passy i wydaje trzecią płytę w niewiele ponad rok.

Boom na rap zdecydowanie mu sprzyja. W internetowej rzeczywistości czuje się jak ryba w wodzie. Widać to doskonale po kolorowej promocji działań NWJ, która diametralnie kontrastuje z RPS Enterteyment. Neon kontra czerń. Abel, DJ Tuniziano i Paff Bangerski kontra Kroolik Underwood, Śliwa i Gandzior? Nie trzeba się chyba długo zastanawiać, żeby wiedzieć kto jest „jasną stroną mocy”.

Kiedyś do reprezentacji poznańskiej wytwórni zaliczylibyśmy jeszcze Kobrę. Raper w pozornie pokojowej atmosferze opuścił jednak jakiś czas temu wytwórnię Ryśka, aby zasilić Step Records. Za zmianą labelu poszły zmiany w twórczości. W pewnym momencie jego nowe inspiracje i upodobania osiągnęły punkt krytyczny. Miarka się przebrała, agent okazał się działać na rzecz wroga w pomarańczowym kapeluszu.

Tak ważne w przypadku konfliktowej rozgrywki nerwy okazały się zawieść. Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w niemałym festiwalu żenady, w którym rozrywkę zapewnili nam Peja, Jongmen i… żona poznaniaka, którą „brak zasad” bardzo zasmucił.

To był drugi duży minus dla założyciela Slums Attack. Pierwszy zanotował u mnie, kiedy podczas świętowania piętnastolecia swojej macierzystej ekipy powiedział ze sceny: „Zróbcie hałas dla wszystkich, którzy przedwcześnie odeszli. Zawsze się boję, że wymienię rapera, który żyje. Tede… oddałbym”. Cios poniżej pasa, na który warszawski raper zareagował w możliwie najlepszy sposób.

hny8uh

Na niekorzyść poznaniaka działa również trwanie w żenadzie jaką jest odwoływanie koncertów swojego „rywala”. Kiedy w zeszłym roku wśród wielu wielkopolskich fanów Tedego pojawił się promyk nadziei na jego wspólny koncert z donGuralesko, Peja znów postanowił go zgasić. Tę sprawę poruszył Łukasz Jakóbiak, u którego poznaniak gościł podczas drugich urodzin programu. Peja wyjaśnił krótko, że to on za tym stoi: „Trzeba zadzwonić i powiedzieć, że nie gra”. Dodał także, że Tede sprowokował konflikt, ponieważ liczył, że się na nim wybije. Wierzycie w to? Ja niekoniecznie, bo gdyby zestawić dotychczasowy bilans zysków i strat, to warszawiak zdecydowanie byłby pod kreską.

Jakby tego wszystkiego było mało, Peja nadal gotuje się widząc jak ze zdwojoną siłą w gusta słuchaczy uderza Tede. Niestety nie jest to już poziom, który towarzyszył temu konfliktowi w 2009 roku. Raz, że nie mobilizuje „elektoratu”. Dwa, że poznaniak w artystycznym rozwoju zatrzymał się już bardzo dawno. Jego najświeższa premiera to doskonały moment, aby przypomnieć flagowy numer zespołu Perfect.

Poproszę o minutę ciszy..

„Jaki kurwa Rolson, won stąd chuj ci w dziąsło”